Luis Ortiz został powalony na deski w końcówce 7. rundy, a sędzia Kenny Bayless wyliczył go i zakończył walkę. Ortiz uważa, że gdyby dostał szansę udania się na przerwę, mógłby wyjść na kolejną rundę w całkiem dobrym stanie. - To moje jedyne zastrzeżenie. To walka o mistrzostwo świata, sędzia mógł prawdopodobnie puścić walkę dalej, zobaczyć co się stanie. Zostało siedem, może osiem sekund do końca rundy. Mógłbym dojść do siebie w narożniku. Jestem bardzo zaskoczony, że tak się nie stało. Jestem wojownikiem i chcę walczyć - mówił bokser z Kuby.
Przypomnijmy, w jaki sposób o porażce w pierwszej walce z "Bronze Bomberem" mówił swego czasu Ortiz. - Nie lubię przegrywać, zwłaszcza w ten sposób. Nie zostałem znokautowany. Byłem wyczerpany, kompletnie wykończony. Tak było. Wolałbym zostać znokautowany - mówił wtedy Kubańczyk.
Dodajmy, że sędzia Bayless w sobotę i tak nie liczył Ortiza zbyt szybko - pięściarz oderwał rękawice od maty dopiero kilkanaście sekund po wylądowaniu na deskach. Więcej o boksie przeczytasz na bokser.org.