We wtorek, 23 lipca, światowe media obiegła informacja o śmierci rosyjskiego pięściarza Maksima Dadaszewa. 28-latek zmarł w szpitalu w wyniku obrażeń odniesionych w trakcie walki z Subrielem Matiasem. Rosjanin, w przypadku zwycięstwa z Portorykańczykiem, miał później zawalczyć o mistrzostwo świata IBF wagi super lekkiej.
Po przyjęciu ponad 300 ciosów, Dadaszew trafił pod opiekę służb medycznych, a później został przewieziony do szpitala w Maryland (w tym mieście toczyła się walka). Tam przeszedł operację (stwierdzono u niego obrzęk mózgu) i został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Niestety Rosjanina nie udało się uratować.
Rosyjska Federacja Bokserska (RBF) szybko zareagowała na tragiczne wieści ze Stanów Zjednoczonych, a jej przedstawiciele zapewnili, że żona i dwuletni syn Dadaszewa nie pozostaną bez wsparcia: "Maksim był naszą wielką nadzieją na przyszłość. W tym momencie mogę zapewnić, że pomożemy jego rodzinie, również finansowo. Wciąż prowadzimy też dochodzenie, które ma wyjaśnić wszystkie okoliczności tego zdarzenia. Myślę, że doszło tu pewnych naruszeń i błędu ludzkiego" - stwierdził Umar Kremlev, sekretarz generalny Rosyjskiej Federacji Bokserskiej (za nytimes.com).