Do pierwszej skandalicznej sytuacji doszło w drugiej rundzie. Krzysztof Głowacki trafił swojego rywala w tył głowy, na co Łotysz odpowiedział uderzeniem łokciem w szczękę. Otrzymał za to ostrzeżenie od sędziego. Chwilę później polski bokser był liczony, po jednym z uderzeń Briedisa. Kilkadziesiąt sekund później Głowacki był liczony po raz drugi, gdy Łotysz uderzył Polaka już po gongu kończącym rundę. Kilkanaście sekund po rozpoczęciu 3. rundy walka została przerwana, gdy polski bokser znalazł się na deskach.
Przebieg skandalicznej walki skomentował także Łukasz "Juras" Jurkowski. - Nadrobiłem wczorajszy skandal w walce Krzysztof Głowacki … To co się stało jest zwykłym ku*****wem ze strony rywala, sędziego i promotorów. Właśnie takie akcje zabijają boks! Hajs hajs hajs. Trzymaj się Krzysiek i rób swoje. Byłeś i jesteś jednym z największych kozaków w branży. Hej, Mairis Briedis. Jeśli chcesz walczyć na łokcie, mogę Ci pokazać, jak to działa w parterze - napisał na swoim profilu na Facebooku.
- No dalej. Wstawaj! - mówił do znokautowanego łokciem Krzysztofa Głowackiego sędzia. - Gdzie my jesteśmy? - krzyczeli angielscy komentatorzy. - Dla mnie to jest dyskwalifikacja - mówi Sport.pl Albert Sosnowski, ale optymistą nie jest. - Boję się, że wszystko zostanie zamiecione pod dywan - dodaje.