Tyson Fury swoje show zaczął już podczas widowiskowego wyjścia na ring - w swoim stylu, na luzie i z humorem. Prawdziwe emocje czekały jednak na kibiców dopiero po pierwszym gongu. Pięściarze odpuścili sobie tradycyjne rozpoznanie i przeszli do akcji. Tyson świetnie czuł dystans, był bardzo aktywny i praktycznie nie dał dojść do głosu rywalowi, bijąc cały czas z luzu, głównie ciosami z lewej ręki.
W drugiej rundzie Fury rozpoczął z odwrotnej pozycji i po raz pierwszy mocniej trafił Schwarza lewym sierpowym. "Król Cyganów" poczuł krew i rozpoczął swój koncert. Wyspiarz rozbił przeciwnikowi nos i po całej serii posłał Niemca na deski. Pięściarz zdołał jeszcze wstać, jednak Fury nie wypuścił okazji z rąk, zasypał bezradnego Schwarza gradem ciosów w narożniku i nie dał wyboru sędziemu ringowemu, który przerwał nierówny bój.
W walce poprzedzającej "danie główne" Jesse Hart (27-2, 21 KO) pokonał doświadczonego Sulivana Barrerę (22-3, 14 KO). Ambitny Kubańczyk na przekroju całej walki parokrotnie był "podłączony", a ósmej rundzie wylądował na deskach. Po 10 rundach sędziowie punktowali zwycięstwo Amerykanina w stosunku 99-90, 96-93 oraz 97-92. Więcej o boksie przeczytacie w portalu bokser.org.