W niedzielę nad ranem polskiego czasu Deontay Wilder i Tyson Fury stoczyli pojedynek o mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Chociaż faworytem pojedynku był amerykański czempion, to na ringu w Los Angeles lepiej prezentował się Brytyjczyk.
Ostatecznie sędziowie punktowali pojedynek 115:111 dla Wildera, 114:110 dla Fury'ego i 113:113, co oznaczało remis i to, że Wilder pozostał mistrzem świata federacji WBC. Mimo że Brytyjczyk dwukrotnie leżał na deskach, to wielu bokserskich ekspertów nie zgadza się z wynikiem i uważa, że to Fury powinien zostać ogłoszony zwycięzcą.
Walka wzbudziła wielkie emocje, zaraz po pojedynku obaj pięściarze zapewnili, że chcą rewanżu. W rozmowie ze stacją ITV Fury powiedział jednak, iż nie spodziewa się, by do niego doszło. Wszystko za sprawą Wildera, który ma obawiać się drugiego starcia.
- Mam przeczucie, że Wilder założy buty do biegania i będzie trzymał się ode mnie z daleka. Za wszelką cenę będzie unikał rewanżu. Uważam, że zasłużyłem na zwycięstwo na punkty i odebranie mu pasa. Niestety, ten został w USA. Obaj jednak pozostaliśmy niepokonani i powinniśmy zmierzyć się po raz drugi - powiedział Fury.
Spekuluje się, że do rewanżowego starcia Wilder - Fury mogłoby dojść już w pierwszym kwartale 2019 roku.