Boks. Deontay Wilder znokautował Luisa Ortiza

10 rund trwał pojedynek Deontay'a Wildera (40-0, 39 KO) z Luisem Ortizem (28-1, 24 KO). Amerykanin znokautował Kubańczyka i po raz siódmy obronił tytuł mistrza świata wagi ciężkiej federacji WBC.

Ortiz, dla którego była to pierwsza porażka w zawodowej karierze, był najtrudniejszym z dotychczasowych rywali Wildera. Na początku walki Kubańczyk był szybszy i skuteczniejszy od przeciwnika, zaskakując aktualnego mistrza świata precyzyjnymi uderzeniami.

Mimo to, to Ortiz jako pierwszy znalazł się na deskach, a miało to miejsce w 5. rundzie. "King Kong" kryzys jednak przetrwał i wrócił do mocnego punktowania Wildera. Pod koniec 7. rundy amerykańskiego mistrza świata przed nokaudnem uratował tylko gong. Po serii bardzo mocnych uderzeń Kubańczyka Wilder schodził do narożnika na "miękkich" nogach.

32-latek, podobnie jak Ortiz, kryzys jednak przetrwał i walkę rozstrzygnął w 10. rundzie. Po jednym z prawych sierpowych Wildera Ortiz ponownie znalazł się na deskach. Chociaż pretendent do tytułu zdołał się jeszcze podnieść, to kilka sekund później było po walce, którą Amerykanin zakończył serią potężnych ciosów.

Dla Wildera była to już siódma skuteczna obrona tytułu mistrza świata federacji WBC. Amerykanin, który na zawodowych ringach wygrał 40 pojedynków (nie przegrał żadnego), tytuł zdobył w styczniu 2015 roku, kiedy pokonał Bermane'a Stiverne'a. Później 32-latek bił kolejno Érica Molinę, Johanna Duhaupasa, Artura Szpilkę, Chrisa Arreolę, Geralda Washingtona i ponownie Stiverne'a.

KSW 42. Owczarz wygrała w debiucie w MMA. Co teraz? "Lipski czekam na ciebie!"

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.