Boks. Adam Kownacki: Nie czuję się słabszy od Joshuy i Wildera, ale na te walki jeszcze przyjdzie czas [ROZMOWA]

- Nie uważam, że Anthony Joshua i Deontay Wilder są poza moim zasięgiem. Obecnie moje szanse z nimi oceniam jako pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Zmierzę się z nimi, kiedy proporcje będą wynosiły siedemdziesiąt do trzydziestu - na moją korzyść. To nie jest żadna pycha z mojej strony. Wiem, że muszę schudnąć, lepiej pracować na nogach, a także pod względem taktycznym mądrzej toczyć walki, ale będę to sumiennie poprawiał i w 2019 roku powinienem zostać mistrzem świata - przekonuje w rozmowie ze Sport.pl Adam Kownacki, który właśnie wygrał kolejną walkę i wciąż pozostaje niepokonanym pięściarzem.
Iago Kiladze i Adam Kownacki Iago Kiladze i Adam Kownacki FRANK FRANKLIN II/AP

Adam Kownacki: Nie czuję się słabszy od Joshuy i Wildera, ale na te walki jeszcze przyjdzie czas

Kownacki (17-0, 14 KO) urodził się w Polsce, ale w wieku siedmiu lat wyemigrował z rodzicami do Stanów Zjednoczonych. Na zawodowym ringu 28-latek stoczył już 17 walk i wciąż jest niepokonany. Na Brooklynie jest sławny, ale w Polsce zrobiło się o nim głośno dopiero latem, gdy niespodziewanie znokautował w 4. rundzie Artura Szpilkę (20-3, 15 KO). W ostatni weekend pokonał w szóstej rundzie Gruzina Iago Kiładze (26-2, 18 KO).

Antoni Partum: Kto był łatwiejszym rywalem Artur Szpilka czy Iago Kiładzę?
Adam Kownacki: - Zdecydowanie był nim Szpilka. Kiładze, szczególnie w pierwszej rundzie, był groźnym przeciwnikiem. Trafił mnie kilka razy mocno w żebra, a także rozciął mi łuk brwiowy. Naprawdę mocno bije. Znacznie mocniej niż Artur. A przecież Gruzin wywodzi się z niższej kategorii [zaczynał w wadze cruiser-red.]

Podobno od pierwszej rundy boksowałeś ze złamanym nosem, to prawda?
- Mam lekkie przemieszczenie, ale to nic groźnego. Bardziej bolą mnie żebra.

Po gali pojechałeś do szpitala i znowu się spotkałeś z Kiładzę.
- W Brooklynie weekendami bywają bardzo zatłoczone szpitale. Nie dość, że trafiliśmy do tego samego, to jeszcze dzieliliśmy wspólnie salę. Na recepcji zapytano mnie, czy to nie problem. Jestem jednak sportowcem i umiem oddzielić to, co jest w ringu, a co po za nim. Kiładze okazał się bardzo sympatycznym gościem. Nie rozmawialiśmy jednak o walce, a raczej o życiu. Opowiadał mi jak się mieszka mu w Kalifornii.

"Kibice już się mocno irytują moją sylwetką, więc obiecuję im, że schudnę"

Nie zacząłeś zbyt dobrze pojedynku, przebudziłeś się dopiero w trzeciej rundzie. Co było tego przyczyną?
-
Za szybko się na niego rzuciłem. Zamiast spokojnie boksować, to napaliłem się na nokaut. Od razu chciałem posłać go na deski. Przez co byłem zbyt chaotyczny w ataku.

Zadawałeś około siedemdziesięciu ciosów na rundę. To znakomity wynik jak na wagę ciężką.

- A i tak wiem, że mogę więcej! Może gdybym był nieco chudszy? Kibiców już to denerwuje, więc obiecuję im, że schudnę. Odpocznę, pojadę z dziewczyną i kolegą na krótkie wakacje do Miami, ale będę w międzyczasie biegał, a także mądrze jadł.

No właśnie, miałeś pilnować diety, a przecież w walce z Kiładzę ważyłeś aż 118 kg, czyli o osiem więcej niż przed pojedynkiem ze Szpilką.
-
Pół roku przerwy od walki i niepewność kiedy znowu zaboksuję powodowała stres. Mam tak, że nie reaguję na stres zażywaniem narkotyków, piciem alkoholu czy jaraniem papierosów, a zaczynam podjadać. Mieszkam jeszcze z matką, a ona kupuje dużo słodyczy. Nie umiem się opanować i ciągle je podjadam (śmiech). Widzę, że kibice już się mocno irytują moją sylwetką, więc obiecuję im, że schudnę.

Czekamy na konkretną deklarację. Ile będziesz ważył podczas najbliższej walki?
-
Zrobię co w mojej mocy, aby ważyć 240 funtów (108 kg). Ok, może 245 funtów (111 kg) (śmiech)

"Sparowałem już z braćmi Kliczko, a także Aleksandrem Powietkinem"

Za walkę ze Szpilką zarobiłeś 100 tysięcy dolarów. Teraz wypłata była mniejsza?
-
Niestety tak.

Dwa razy mniejsza niż wtedy?
- Coś około tego.

Kiedy znowu zobaczymy cię w ringu i z kim?
- Teraz mam przepisowe od komisji bokserskiej 60 dni przerwy. Następnie wracam do ostrych treningów. Optymalnie byłoby, gdybym po tej obowiązkowej przerwie rozpoczął cykl ośmiotygodniowych przygotowań, a więc w ringu zobaczycie mnie na wiosnę.

Ostatnio narzekałeś, że nie masz tak profesjonalnych przygotowań jak np. Tomasz Adamek trenujący w Osadzie Śnieżka. Teraz wreszcie się to zmieni?
-
Mam nadzieję, że tak. Mateusz Borek załatwił mu naprawdę świetne warunki. Sparingpartnerzy, dietetycy i fizjoterapeuci. Też tak chcę. Sparowałem już z braćmi Kliczko, a także Aleksandrem Powietkinem, ale wtedy to ja przyjeżdżałem specjalnie do nich, a nie oni do mnie. Teraz chciałbym, aby miał całe przygotowania pod konkretnego rywala. Żeby wszystko było ustawione pode mnie. To już ten czas.

"Rewanż ze Szpilką? Niech najpierw wygra kilka walk"

Czyli wiosną zobaczymy cię na gali Polsat Boxing Night organizowanej przez Mateusza Borka?
-
Wciąż nie wiem, czy będę walczył w Polsce, czy w Stanach Zjednoczonych. Z Mateuszem utrzymuję bliski kontakt i bardzo go lubię. Na pewno jeśli będę boksował w Polsce, to na jego gali. Ale wpierw muszę poznać konkretnego rywala, no i kasa musi się zgadzać.

Dużo mówiło się o potencjalnej walce z Jarrellem Millerem, twoim kolegą klubowym.
-
Już raz odmówiliśmy takiej walki, bo Miller to mój dobry kolega. Jesteśmy jednak prawdziwymi sportowcami, więc zgodzimy się na pojedynek. Powinna to być jednak albo walka o MŚ, albo o naprawdę dobrą kasę. Udowodniłem, że jestem najlepszy w Polsce, teraz chcę udowodnić, kto rządzi w Nowym Yorku. Taka gala to także dobry pomysł pod względem biznesowym. Hala na Brooklynie byłaby zapełniona tak, że nawet szpilki byś nie zmieścił.

O rewanżu z tobą marzy Artur Szpilka.
-
Taka walka nie jest mi potrzebna. Na dzisiaj rewanż nie ma sensu. Niech wygra kilka walk, to wtedy pomyślimy. Przecież on ostatni raz zwyciężył w 2015 roku! Ja naprawdę Arturowi kibicuję i trzymam za niego kciuki, ale musi się wreszcie zdecydować czego chce. Raz mówi, że marzy o byciu mistrzem świata w boksie, a potem wchodzi do klatki i sprzedaje plaskacza ledwo żyjącemu aktorowi [Podczas gali KSW 41 Szpilka wszedł do klatki i spoliczkował Tomasza Oświecińskiego, który chwilę wcześniej pokonał Popka Monstera - red]
Przepraszam, ale to nie mój świat. Traktuję boks bardzo poważnie. Rozumiem trash talki i marketing, ale boks to sport, a nie reality show. Mam wielkie marzenia i chcę je spełnić.

Adam Kownacki po walce ze Szpilką Adam Kownacki po walce ze Szpilką YouTube/bokser.org

"W 2019 roku powinienem zostać mistrzem świata"

Planujesz zostać pierwszym polskim mistrzem świata w wadze ciężkiej. Kiedy będziesz gotowy spełnić to marzenie? Anthony Joshua i Deontay Wilder wydają się obecnie poza twoim zasięgiem.
- Wcale tak nie uważam. Obecnie moje szanse z nimi oceniam jako pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Zmierzę się z nimi, kiedy proporcje będą wynosiły siedemdziesiąt do trzydziestu - na moją korzyść. To nie jest żadna pycha z mojej strony. Wiem, że muszę schudnąć, lepiej pracować na nogach, a także pod względem taktycznym mądrzej toczyć walki, ale będę to sumiennie poprawiał i w 2019 roku powinienem zostać mistrzem świata.

rozmawiał Antoni Partum

Tak Kownacki znokautował Kałidze [WIDEO]

Joshua kontra Wilder, czyli kiedy poznamy najlepszego pięściarza świata?-->Czytaj więcej

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.