Boks. Jak Muhammad Ali wstrząsnął światem. Największe walki mistrza

Sonny Liston próbował zniszczyć go za pomocą substancji żrącej. Nie dał rady. Joe Frazier próbował dotrzymać mu kroku. Prawie zginął. George Foreman myślał, że go rozbija. Za chwilę leżał. Muhammad Ali wstrząsnął światem. Z 61 walk, które stoczył, kilku nie zapomnimy nigdy. Dziś żegnamy wielkiego sportowca, który zmarł w wieku 74 r. po 30 latach zmagań z chorobą Parkinsona.

25 lutego 1964: Liston vs Clay

PRZED WALKĄ:

22-letni Muhammad Ali jeszcze jako Cassius Clay dostał swoją pierwszą szansę walki o mistrzostwo świata. Przystąpił do niej jako mistrz olimpijski z Rzymu i zwycięzca 19 zawodowych walk, w tym 15 przed czasem. Jego rywalem był niepokonany dotąd Sonny Liston, były więzień, który słynął z łamania przeciwnikom kości. Mimo że budził powszechny strach Clay zapowiadał, że go znokautuje. Nikt nie dawał mu na zwycięstwo większych szans. Clay był jednak innego zdania - na każdym kroku prowokował rywala. Po jednej z walk Listona wtargnął na ring i krzyczał ''I am The Greatest!'', podjechał też w nocy pod jego dom i krzyczał do megafonu ''Wychodź paskudny niedźwiedziu!". Liston uważał, że to tylko niegroźny wariat, zwykły żółtodziób, którego, jak innych łatwo zleje. Bardzo się pomylił.

WALKA:

Już na samym początku walki, która odbyła się w Miami Beach na Florydzie, mistrz chciał pokazać pretendentowi, gdzie jest jego miejsce. Potężny cios w klatkę piersiową zachwiał rywalem, ale nie odebrał mu pewności siebie. Clay tańczył w ringu, opuszczał prowokacyjnie ręce, był irytujący dla przeciwnika, który nie mógł go czysto trafić, bo był tak szybki. Mimo wszystko Liston przeważał. Po 4. rundzie przerażony Clay powiedział trenerowi Angelo Dundeemu, że nic nie widzi, że czuje się, jakby coś wypalało mu oczy. Dundee myślał, że to tylko maść, którą wcierano w ramię Listona podczas przerw i kazał podopiecznemu dalej walczyć. Dopiero później okazało się, że trener Joe Pollino polał rękawice Listona, na jego prośbę, żrącą substancją. W jaki sposób przetrwał oślepiony Clay kolejną rundę, wie tylko on sam. Nie dał się powalić, a w 6. rundzie, gdy odzyskał wzrok, przeszedł do kontrataku. Obijał zmęczonego już, zaskoczonego wytrzymałością rywala, Listona jak worek treningowy. Po gongu mistrz zszedł na przerwę wyczerpany. Gdy przerwa się skończyła Clay nie mógł się doczekać aż Liston wstanie z narożnika. Przebierał nogami, niecierpliwił się, w końcu zaskoczony uniósł ręce w geście triumfu i zaczął tańczyć. Liston się poddał! ''Jestem królem! Wstrząsnąłem światem!'' - krzyczał nowy, najmłodszy wtedy mistrz w historii.

 

PO WALCE:

Magazyn ''The Ring'' uznał bitwę Listona z Clayem za walkę roku. Ujawniono też, że w momencie zakończenia pojedynku na kartach punktowych był remis. Nikt nie miał wątpliwości, że narodziła się nowa gwiazda boksu. Choć sztab Listona za oficjalną przyczynę poddania się podał kontuzję lewego ramienia, wielu uznało to tylko za wymówkę.

 

c

Zwycięzca później przyznał, że wcale nie był tak pewny siebie, na jakiego wyglądał przed walką. - Bałem się. Byłem przerażony, bo wiedziałem, jak mocnym ciosem Liston dysponuje. Ale nie miałem wyboru, musiałem wyjść na ring i walczyć - stwierdził. Dzień po walce Clay zapowiedział, że zmienia nazwisko. Najpierw został Cassiusem X, by w następnym tygodniu ostatecznie narodził się Muhammad Ali.

25 maja 1965: Ali vs Liston

PRZED WALKĄ:

Z powodu kłopotów z organizacją walki, która ostatecznie odbyła się w Lewiston (140 mil od Bostonu), na hali zjawiło się zaledwie 2,5 tysiąca fanów. Nigdy w historii publika na walce o mistrzostwo świata wagi ciężkiej nie była tak mała.

WALKA:

Niektórzy widzowie jeszcze nie zajęli miejsc, kiedy walka... się skończyła. Po niespełna dwóch minutach walki Ali znokautował rywala. Pytanie tylko, jak to zrobił? Bo nokautującego ciosu widać nie było. W powtórkach telewizyjnych widać ruch ręką Alego, ale i tak do dziś nokaut pozostaje kontrowersyjny. Pojawiły się podejrzenia, że walka została ustawiona.

 

PO WALCE:

''Phantom Punch'' (ang. cios widmo) - takim określeniem nazwała prasa cios Alego, który powalił Listona. Do historii przeszło zdjęcie, na którym Ali stoi nad rywalem i się nad nim znęca. Krzyczy: ''Wstawaj i walcz, frajerze!''. Magazyn ''Sports Illustrated'' wybrał tę fotografię na okładkę specjalnego wydania ''Century's Greatest Sports Photos''.

 

tttttttttttttt

Po walce pojawiły się spekulacje, dlaczego Liston upadł. Jedni twierdzili, że postawił na swoją porażkę, bo miał dług u mafii. Według innych zrobił to, bo bał się, że jeśli wygra zemści się na nim wspierająca Alego organizacja Naród Islamu. Są jednak też tacy, którzy uważają, że niepozorny cios mógł naprawdę zamroczyć Listona.

8 marca 1971: Frazier vs Ali (''Fight of the Century'')

PRZED WALKĄ:

W 1967 roku Ali stracił tytuł mistrza świata oraz został skazany na karę więzienia w zawieszeniu. Powodem była odmowa służby wojskowej. Pięściarz nie zgodził się na wyjazd na wojnę do Wietnamu. Mistrz świata został wykluczony z bokserskiego świata, którego nowym królem został wtedy Joe Frazier. Ali wielokrotnie prowokował swojego przyszłego rywala, mówiąc, że jest ''za brzydki, by być mistrzem'' i że jest nim tylko dlatego, że Ali nie może walczyć. Nękał też Fraziera  telefonami. Mówił: ''masz mój tytuł''. Frazier w końcu nie wytrzymał i pojechał do Białego Domu z prośbą, by Richard Nixon pozwolił Alemu wrócić do sportu. Udało się. Tak rozpoczęła się najwspanialsza trylogia w historii boksu, a pierwsza z trzech walk między pięściarzami odbyła się w Madison Square Garden. Obaj byli do tej pory niepokonani, dlatego ich starcie zostało nazwane "Walką Stulecia". Obaj otrzymali też rekordowe gaże - 2,5 miliona dolarów każdy. Walka budziła tym większe zainteresowanie, że Ali reprezentował czarnoskórą, liberalną część społeczeństwa i wszystkich tych, którzy byli przeciwko wojnie w Wietnamie. Tymczasem jeśli kibicowałeś Frazierowi byłeś reprezentantem białej, konserwatywnej Ameryki.

WALKA:

Kibice na trybunach z Woodym Allenem i Frankiem Sinatrą na czele zobaczyli kapitalną walkę, którą jednogłośnie na punkty wygrał Frazier. Kłopoty Alego rozpoczęły się pod koniec trzeciej rundy, kiedy otrzymał mocny cios na szczękę. Do tego momentu dominował, od tego momentu Frazier przejął inicjatywę. Mimo że z czasem walka dwóch wielkich gladiatorów wyrównała się to do Fraziera należało ostatnie słowo. W 15., finałowej rundzie doprowadził do nokdaunu, posłał Alego na deski, czym przypieczętował swoje zwycięstwo.

 

PO WALCE:

Ali nie chciał oficjalnie przyznać się do porażki. Choć przyjaciołom mówił, co innego, uznawał wynik tej walki za "decyzję białego człowieka". ''Sports Illustrated'' napisał na okładce ''Koniec legendy'.

xxxxxxxxx

Ali chciał rewanżu, ale doszło do niego dopiero trzy i pół roku później. W międzyczasie przegrał jeszcze jedną walkę - z Kenem Nortonem - który złamał mu szczękę. Myślał wtedy już nawet o zakończeniu kariery, ale kiedy wygrał rewanż z Nortonem, co umożliwiło mu ponowne skrzyżowanie rękawic z Frazierem, postanowił jeszcze raz oczarować swym wielkim talentem świat. I pokazać, że ''Sports Illustrated'' nie miał racji, że legenda trwa i będzie jeszcze większa.

28 stycznia 1974: Ali vs Frazier II

PRZED WALKĄ:

Ali miał dwa cele - chciał zrewanżować się Frazierowi oraz, w razie zwycięstwa, otrzymać szansę ponownej walki o mistrzostwo świata. Tytuł należał wówczas do George'a Foremana, który sześciokrotnie posłał Fraziera na deski w dwóch pierwszych rundach ich pojedynku. Zanim jednak Ali znów starł się z Frazierem w ringu, doszło do konfrontacji pięściarzy w studiu telewizji ABC. Podczas oglądania poprzedniej walki Ali wypalił, że Frazier jest ignorantem skoro uważa, że wygrał pierwsze starcie. Doszło do przepychanki między zawodnikami za co obaj zostali ukarani.

WALKA:

Frazier jak zwykle zaczął walkę ospale. I pod koniec drugiej rundy został mocno uderzony prawym przez Alego. Sędzia przez pomyłkę przerwał kłopoty Fraziera i wkroczył pomiędzy pięściarzy, bo myślał, że usłyszał gong. Pozwoliło to Frazierowi przetrwać pojedynek. Dalsza jego część była wyrównana, ciosy wyprowadzał raz jeden raz drugi, choć Ali zdawał się kontrolować wydarzenia na ringu. Ostatecznie starcie dwóch wielkich pięściarzy wygrał Ali jednogłośnie na punkty.

PO WALCE:

Dzięki tej wygranej Ali mógł stoczyć pojedynek o mistrzostwo z Foremanem. Ale nie wszyscy uznali jego zwycięstwo. Dziennikarz Red Smith z ''New York Timesa'' wyliczył, że więcej celnych ciosów zadał Frazier.

 

xxxx

Nikt jednak nie miał wątpliwości, że wielki Ali powrócił. I że wkrótce kibiców boksu czeka jego wielkie starcie o mistrzostwo świata z Foremanem.

30 października 1974: Ali vs Foreman (''Rumble in the Jungle'')

PRZED WALKĄ:

Promotor Don King zorganizował walkę w Kinszasie (dawniej Zair, dziś Demokratyczna Republika Konga), dlatego nazwano ją ''Rumble in the Jungle'' (ang. bijatyka w dżungli). Foreman był faworytem, bo rozprawił się w drugiej rundzie z Frazierem, ale i Nortonem, a obaj wcześniej wygrali z Alim. Niepokonany legitymował się rekordem 40 zwycięstw, w tym 37 przez KO...  Obaj pięściarze przygotowywali się do walki trenując w zairskich tropikach niemal całe lato.

WALKA:

Cóż, tę walkę, po prostu trzeba zobaczyć. Przez wielu uważana jest za największą w historii boksu. Zagadką jest styl, jaki przyjął Ali. Dopingowany przez miejscową publiczność (Zairczycy krzyczeli ''Ali bomaye!'' co znaczy ''Ali, zabij go!'')  przez siedem rund tylko się bronił i unikał nokautu, a może został zepchnięty do tak głębokiej defensywy? Faktem jest, że w końcówce ósmej odsłony wymęczonego nieskutecznymi atakami Foremana, który już stawiał wszystko na jedną kartę, zaskoczył błyskawiczną akcją i znokautował w wielkim stylu.

PO WALCE:

Późniejsze relacje uwiarygadniają wersję, która głosi genialną taktykę Alego. W szóstej rundzie nowy-stary mistrz miał prowokować rywala. Mówić: ''Podobno potrafisz uderzyć George''. A po przyjęciu mocnego ciosu miał stwierdzić: ''Tylko na tyle cię stać?''. Walka była szeroko opisywana, miała duży wpływ na kulturę popularną, powstało sporo piosenek zainspirowanych tym wydarzeniem oraz oscarowy dokument ''Kiedy byliśmy królami''.

xxx

 

Co ciekawe główni aktorzy tego pojedynku zostali później przyjaciółmi. W 1996 roku podczas ceremonii rozdawania Oscarów Foreman pomógł schorowanemu Alemu przejść po schodach na scenę.

1 października 1975: Ali vs Frazier III (''Thrilla in Manila'')

PRZED WALKĄ:

Don King zadowolony z sukcesu, jakim była poprzednia walka, zorganizował kolejną w egzotycznym miejscu, na Filipinach. ''Thriller w Manili'' z udziałem Alego i Fraziera zaplanowano na godzinę 10.45, żeby w Stanach rozpoczęła się transmisja TV w czasie największej oglądalności. Dlatego pięściarze w pękającej w szwach arenie pokrytej tylko cienkim dachem musieli walczyć przy morderczym upale 40 stopni Celsjusza.

WALKA:

Była to najbardziej brutalna z trzech walk między Alim i Frazierem. To nie był zwykły pojedynek, tu pięściarze otarli się o śmierć. Siłą woli słaniali się po ringu, zadając ciosy marzyli o końcu tej bitwy. Frazier pod koniec nic nie widział. Jedno oko - jak później przyznał - zawsze miał niesprawne, drugie natomiast było bardzo mocno obite. W przerwie między 14. a 15. rundą w narożnikach doszło do dramatycznych wydarzeń. Ali powiedział Dundee'emu, że to koniec, że już nie może walczyć, żeby rozwiązał mu rękawice (zastanawiał się już nad tym po 10 rundzie). W tym samym jednak czasie trener Fraziera patrząc na swojego podopiecznego postanowił poddać walkę. Mimo protestów zawodnika została ona przerwana. ''Gdyby Frazier się nie poddał, ja bym to zrobił. Ubiegł mnie. Nie byłem już w stanie walczyć'' - przyznał potem Ali.

PO WALCE:

Świat zachwycił się postawą pięściarzy, a ich starcia ukoronowane dramatycznym ''Thrillerem w Manili'' uważa się powszechnie za jedną z największych rywalizacji w historii sportu. Lata po walce Frazier przyznał, że rację mieli trenerzy, że faktycznie mógł wtedy umrzeć na ringu.

 

xx

Tymczasem lekarz Alego dr Ferdie Pacheco stwierdził: - Myślicie, że Ali po tej walce wrócił do domu i zjadł lody czekoladowe? Był bliski śmierci! Właśnie wtedy zaczęły się jego neurologiczne problemy.

- Bóg dał mi cho­robę, by przy­pom­nieć mi, że nie jes­tem nu­merem je­den. On jest - powiedział kilka lata temu Ali.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.