- Kiedy zdobyłem olimpijskie złoto na igrzyskach (w 1996 roku w Atlancie, przyp. red.) sądziłem, że w sporcie osiągnąłem już wszystko. Później zdałem sobie sprawę, że istnieje jeszcze coś innego - zawodowy boks. Myślałem, że będę walczył nie dłużej, niż do wieku 25 lat, a potem zacząłem myśleć o zakończeniu kariery jako 30-latek. Jednak z każdym rokiem czuję się tylko lepiej: 32, 33, 35. Kiedy nadejdzie mój czas, na pewno będę w stanie to zrozumieć. Na razie ten czas nie nastąpił - mówi 35-letni mistrz świata federacji IBF, IBO, WBA i WBO, a także posiadacz pasa prestiżowego magazynu "The Ring" dla najlepszego boksera najcięższej kategorii wagowej.
Zarówno "Dr Stalowy Młot", jak i jego starszy brat bywają krytykowani za mało efektowny styl walki. Niedawny pogromca Davida Haye'a z podobnymi głosami zupełnie się nie zgadza. - Kiedy słyszę, że w ringu jestem nudny, to zawsze odpowiadam: "49 zwycięstw przez nokaut". Wspólnie z bratem wiemy, jak powinniśmy walczyć i nie zamierzamy w naszym stylu nic zmieniać - tłumaczy Kliczko, który po zwycięskim unifikacyjnym starciu z Haye'em (2 lipca Ukrainiec odebrał mu pas WBA) zastanawia się nad wyborem kolejnego przeciwnika.
Mówi się, że rywalem młodszego Kliczki może być 30-letni Chrisa Arreola, walką z którym wstępne zainteresowanie wyraziła amerykańska telewizjia HBO, lub Dereck Chisora. Aby myśleć o starciu z Kliczką, 27-letni Brytyjczyk musi jednak najpierw pokonać dziś swojego rodaka, również niepokonanego na zawodowym ringu Tysona Fury'ego.
Więcej informacji o boksie w serwisie bokser.org ?