Piotr Wilczewski: Trener z narożnika cały czas instruował mnie, co mam robić. Z góry założone mieliśmy trzy akcje. Nawet gdy jedna z nich nie wychodziła, kazał mi wykonywać drugą, a następnie trzecią, która była już skuteczna. Stosowałem pressing, przepuszczałem jego ciosy, a po uderzeniu rywala odpowiadałem swoim. W dzisiejszym pojedynku czułem wielkie zgranie mojego narożnika ze mną.
PW: Nie zrobiło to na mnie jakiegokolwiek wrażenia, chociaż mój trener od razu zaczął mnie uspokajać. Mówił, żebym nie zwracał uwagi na publiczność, bo w ringu znajduje się tylko dwóch bokserów. Miał rację, ale ja byłem wyjątkowo spokojny. Nie chcę się teraz przechwalać, ale tak naprawdę było. To zdecydowało, że nerwy trzymałem na wodzy i w ringu widziałem wszystko. Pierwsza runda mogła być remisowa, oprócz niej może jeszcze tylko jedna lub dwie. Resztę wygrałem.
PW: Delikatna nerwówka była, pierwsza runda była przecież remisowa. W drugiej rundzie wiedziałem, że wszystko idzie po mojej myśli, podobnie w trzeciej i tak z rundy na rundę. Obawiałem się trochę o sprawy kondycyjne. Wszyscy mówili, że Asikainen jest mistrzem przygotowania fizycznego i obawiałem się, że w drugiej fazie walki może mnie zdominować. Czułem, że trafiam go na wątrobę i korpus, tak jak zalecał mi trener. Tymi ciosami zabrałem mu oddech. W dziewiątej, dziesiątej rundzie wiedziałem, że będzie super, ale bałem się o wyniki na kartach sędziowskich. Trener przekonywał mnie, abym starał się skończyć walkę przed czasem.
PW: Nie, dzięki Bogu nie dostałem żadnego mocnego uderzenia. Czysty, precyzyjny cios co prawda przyjąłem, ale ani razu nie byłem zamroczony.
PW: Ten cios mógł być zadany na pograniczu faulu. Trener powiedział mi jednak potem, że to był obszerny sierpowy, a przeciwnik w danym momencie schylił się. Trafiłem rywala w ucho, a być może trochę za ucho. Jednak najlepszą weryfikacją jest decyzja sędziego, który nie zwrócił na nic uwagi.
PW: Mam już 32 lata, w sierpniu skończę 33. Myśli o zakończeniu kariery przechodziły mi przez głowę, ale starałem się je odganiać, podobnie jak odganiałem myśli typu: "wygram, będzie wspaniale". Mam nadzieję, że po tym zwycięstwie moja kariera trochę się wydłuży.
PW: Mam nadzieję, że perspektywy będą jak najlepsze, jednak dzisiaj ciężko mi coś na ten temat powiedzieć. Nie chciałbym też zapowiadać czegoś, co potem mogłoby nie dojśc do skutku. Być może za dwa, trzy tygodnie będę mógł powiedzieć więcej.
Specjalny serwis o boksie. Sprawdź Bokser.org ?