- Jestem zadowolony z tego występu, jednak powiem szczerze, że rywal pozytywnie mnie zaskoczył. Wygrałem przed czasem, bo widziałem jego błędy, ale Corbin był bardzo ruchliwy i przez to trudny do upolowania - powiedział serwisowi ringpolska.pl Kostecki. - Byłem jednak pewny, że jak go w końcu trafię, to nie będzie co zbierać. I tak się faktycznie stało.
- Ja poprzeczkę stawiam sobie dużo wyżej, mierzę w tytuły najbardziej prestiżowych federacji, ale nie mogłem Corbina zlekceważyć, bo wiedziałem, że jest poprawny pod względem technicznym i ma "ciężką" rękę. Poczułem jeden jego mocny cios - jak go zainkasowałem, i to przez rękawice, to aż mi coś chrupnęło w karku. Gdyby mnie czysto trafił, to na naprawę mógłbym zjechać do boksu.
- Na szczęście jednak walkę wygrałem i teraz czekam na kolejnego przeciwnika - dodaje pięściarz z Rzeszowa, który na ring powróci być może jeszcze w tym roku.
Specjalny serwis o boksie. Sprawdź Ringpolska.pl ?