Już przed majową walką z ukraińskim mistrzem, Sosnowskiemu nie dawano żadnych szans na zwycięstwo. Wielu ekspertów wróżyło, że pojedynek skończy się już w pierwszej rundzie. Polak wytrzymał jednak do dziesiątej rundy, co w kraju przyjęto z uznaniem.
- To nie jest maszyna, więc można go pokonać. Widziałem, że są momenty, w których można zaryzykować. Było serce do walki, ale zabrakło zimnej krwi. I umiejętności - mówi o pojedynku z Kliczką Albert Sosnowski.
Po walce pojawiły się również opinie, że Witalij Kliczko tylko bawił się z Sosnowskim, i gdyby chciał, zakończyłby pojedynek dużo wcześniej. - Bzdura. Bardzo mi przykro, że ktoś może tak myśleć. Kliczko od początku wywierał presję. Gwarantuję, że gdyby mógł, wykończyłby mnie już w pierwszej rundzie - odpowiada polski bokser.
Albert Sosnowski wierzy, że jego najlepsze walki są dopiero przed nim. - Nie czuję się wypalony. Dotknąłem szczytu i dobrze się tam czułem. Chcę walczyć w pierwszej lidze, pokazać, że stać mnie na wygrywanie z najlepszymi - mówi.