Boks. Adamek: Nie wchodzę do ringu aby zabić

- To nie jest tak, że ja wchodzę do ringu i mam kogoś zabić jak na wojnie. Chodzi o to aby kibice mieli dobrą zabawę i widowisko, na tym polega ten bokserski biznes - mówi Tomasz Adamek.

Marcin Filipowski: Tomku, dziękujemy ci za te wszystkie emocje których nam dostarczyłeś. Jak się czujesz teraz po walce?

Tomasz Adamek: Czuję się świetnie, dobrze być z powrotem w New Jersey, odetchnąłem już po walce. Dziękuje wszystkim kibicom za wspaniały doping, było biało-czerwono w Kalifornii. Serdeczne podziękowania tym wszystkim którzy przyjechali z różnych części USA i świata oglądać mnie.

- Magazyn 'The Ring', zwany w 'Biblią boksu' jest zachwycony tobą i twoją postawą, fachowcy doceniają twój talent umiejętności. Na kolejnego przeciwnika typują Davida Haye'a, powiedz czy już toczą się jakieś rozmowy na temat tej walki, i czy na pewno będzie to 9 października?

TA: HBO na razie robi różne przymiarki, możliwa jest data 9. października, ale nie wykluczony jest też pierwszy weekend tego miesiąca, czyli 2. października. To są na razie wstępne rozmowy, konkretów jeszcze nie ma. Zobaczymy co nam zaproponują, czy walkę normalną, czy pojedynek o mistrzostwo świata. Negocjacje na pewno będą trochę trwały, musimy być cierpliwi, jest tam sporo spraw do omówienia, kontrakty, zostawiam to wszystko Ziggiemu, on wie jak najlepiej to zrobić. Ja natomiast cierpliwie czekam, na informację kiedy i z kim walczę.

- Tomek, znany jesteś z tego że nie rozczulasz się nad sobą, przed walką było jednak groźnie. Kontuzja łokcia na kilka dni przed pojedynkiem, problemy ze stopami i plecami?

TA: Pęcherz na stopie zrobił mi się dwa dni przed walką, niestety podczas niej mi towarzyszył, ale góral i bokser nie może się przejmować takimi rzeczami. Rękę miałem trochę siną, bo dostałem łokciem podczas sparingu z Dominickiem Guinnem. Miałem też problem z plecami, nikt o tym nie wiedział, bo przeciwnikowi się takich rzeczy nie mówi. Stało się to przed świętami, bardzo dobry doktor mnie ponastawiał, zdążyłem się wykurować i wszystko skończyło się dobrze.

- Czy to prawda, że przed walką uspokajasz się czytając Biblię?

TA: Jestem Katolikiem, praktykujący, zawsze przyznaję się do Boga. Nie jest tak, że przed walką siadam do Biblii, czytam ją często, ale też nie codziennie i nie przed walką. Codziennie natomiast się modlę, drogę do nieba mam taką sama jak ty.

- Ile teraz przewidujesz odpoczynku po tej bardzo ciężkiej walce?

TA: (śmiech) Ja się czuję już gotowy do następnej walki. Myślę że kolejna walka we wrześniu albo na początku października, to optymalny plan, wtedy bym, chciał wyjść do ringu, mam nadzieję że w Newarku. Wszystko zależy od HBO, musimy poczekać kilkanaście dni na jakieś decyzje.

- Kibice w Ontario byli wspaniali i bardzo kulturalni, po twoim zwycięstwie odśpiewali Chrisowi Arreoli sto lat, za to że pięknie walczył i dosyć czysto, jak na niego. Gratuluje ci wspaniałych kibiców, to chyba zaskakujące, że kibice tak dobrze oklaskują przeciwnika?

TA: Ja zawsze powtarzam, boks to widowisko, to jest show dla kibiców i telewizji. Wchodzimy do ringu pokazać swoją wartość i dobrą walkę. To nie jest tak, że ja wchodzę do ringu i mam kogoś zabić jak na wojnie. Chodzi o to aby kibice mieli dobrą zabawę i widowisko, na tym polega ten bokserski biznes. Dlatego też HBO rozważa możliwość rewanżu, bo takich zaciętych walk kibice przed telewizorami oczekują.

- Zdradź nam, gdzie jedziesz na wakacje?

TA: Zostaję w New Jersey, chcę być w domu z rodziną, tutaj się czuje dobrze, mam dość 20 lat podróżowania.

Więcej o boksie na www.bokser.org

Więcej o:
Copyright © Agora SA