Tomasz Adamek: Nie, dla mnie to walka jak każda inna. Jest ona dla mnie bardzo ważna i chcę ją wygrać, bo jeśli myśli się o mistrzostwie świata, muszę po prostu zwyciężyć w kolejnym pojedynku. Przygotowany do niej jestem w stu procentach.
Dla mnie nie ma wielkiej różnicy czy ktoś bije mocniej czy słabiej. Chcę do niego wyjść i pokonać go, a to wszystko ponieważ chcę zostać mistrzem świata wagi ciężkiej.
Każda walka rodzi coś innego. Jeśli się wygrywa i bije efektownie, wtedy zawodnik staje się bardziej rozpoznawalny i zyskuje nowych kibiców - nie tylko polskich, ale i amerykańskich. Kiedy pokonam Arreolę jeszcze bardziej pójdę w górę i oby tak dalej.
Oczywiście, wszystko jest już zaplanowane. Przede wszystkim szybkość i przednia ręka. Trzeba będzie go ciągle wyprzedzać. Moim atutem jest fakt, iż jestem luźniejszy od niego i to chciałbym wykorzystać w ringu w sobotę.
Zobaczymy w ringu. Założenie jest proste - unikać ciosów, a samemu zadawać je celne.
Dla mnie to również nie ma wielkiego znaczenia czy on waży 260 czy 250 funtów. To jest przeciwnik, który wyjdzie by mnie pokonać, a ja żeby pokonać jego. Na pewno zrobię wszystko bym to ja wygrał.
Lubi się pobić. Dąży do półdystansu, zadaje tam najwięcej ciosów i wciąga w wymiany, natomiast ja będę chciał utrzymać go dalej od siebie i boksować w dystansie.
Będę walczyć tak by wygrać, a jak walka się ułoży i jak będzie przebiegać, to dziś możemy tylko gdybać. Trzeba wyjść do ringu i zwyciężyć. Zawsze po to wychodzę, wyjdę też i w sobotę.
Dla mnie nie ma znaczenia w jaki sposób wygram.
Nie ma takiego boksera, który chce wygrać przed czasem i wygrywa. Tak mówią tylko laicy, którzy nie znają się na boksie.
Kibicujcie mi. Zapraszam Was do oglądania Polsatu i do zobaczenia w Polsce.
Więcej o walce czytaj na Bokser.org ?