Krasniqi (20-0, 10 KO) w walce o wakujący tytuł mistrza Europy pokonał w styczniu tego roku po 12. rundach Rene Monse, mimo że w drugim starciu leżał na deskach.
- Propozycję walki z Krasniqiem otrzymałem kilka dni temu - opowiada Saleta. - Wcześniej planowałem na kwiecień pojedynek o interkontynentalny pas WBO, ale w takiej sytuacji nie dojdzie on do skutku. Podjąłem to wyzwanie, ponieważ uznałem, że Krasniqi jest w moim zasięgu.
Najbliższy rywal Salety, młodszy od niego o trzy lata, był utytułowanym pięściarzem-amatorem, mistrzem Europy z 1996 r. i wicemistrzem z 1995 r. Wywalczył także brązowy medal podczas igrzysk olimpijskich w 2000 r. w Atlancie.
Polski bokser (41-3, 21 KO) już raz walczył o tytuł zawodowego ME. W grudniu 1995 r. w Stuttgarcie w pierwszej rundzie rozbił go Żelijko Mavrovic.
- Chorwat był nieprzewidywalny, twardy, szybki - opowiada Saleta. - Natomiast Krasniqi w żadnym elemencie nie jest doskonały - nie imponuje ani szybkością, ani siłą ciosu. To taki solidny rzemieślnik. Poza tym pojedynek z Macvrovicem był moją trzecią walką w wadze ciężkiej. Zbyt szybko zgodziłem się na mecz o tytuł.
Za walkę z Krasniqiem Saleta otrzyma - jak sam mówi - kilkadziesiąt tysięcy dolarów.