Boks. Jackiewicz powalczy o mistrzostwo świata! ?
Wczoraj na gali "Wojak Boxing Night" w Ełku pięściarz grupy Bullit KnockOut Promotions pokonał na punkty po ekscytujących 12 rundach niebezpiecznego rywala z Dominikany, gwarantując sobie w ten sposób status oficjalnego pretendenta do tytułu mistrz świata wagi półśredniej federacji IBF.
Rafał Jackiewicz Sprawdziło się to, co mówiłem przed walką- okazało się, że Rodriguez jest niebezpieczny, ale jak najbardziej w moim zasięgu. Pokazałem to w pierwszych pięciu rundach. Niestety w szóstej za bardzo się rozluźniłem i skończyło się tak, jak można było zobaczyć. Nadziałem się na cios, na który wiedziałem, że powinienem uważać, ale nie uchroniłem się przed nim i dostałem potężną bombę. Ta sytuacja pokazała chyba jednak wszystkim, że nie jestem tylko pyskaczem, który gada, ale że faktycznie jestem twardy. Z resztą ja wiedziałem to już dawno, ale teraz mogłem to udowodnić- i sobie i moim kibicom. Od szóstej do dwunastej rundy walczyłem z mroczkami w oczach, Rafałem i Marcinem Mroczkami... w jednym miałem Rafała, w drugim Marcina. Naprawdę, aż do dwunastej rundy w oczach miałem jasno. Ale widać chyba było, że nie straciłem głowy do końca. Siódmą rundę jakoś przetrwałem, w ósmej już było lepiej, a potem już było dobrze. Ale muszę przyznać, że do ostatniego gongu czułem ten nokdaun.
- Docierały do mnie głosy z narożnika- "klęknij, przeczekaj!". Czułem, że jest we mnie coś takiego, co nie pozwoli mi się poddać. Wiedziałem mniej więcej, gdzie jestem co się dzieje, ale było naprawdę bardzo ciężko.
- Zgadza się, na stojąco sędzia nie mógłby mnie liczyć. Ratowałem się potem, jak mogłem, ale naprawdę czułem w tej rundzie każdy kolejny cios. Te jego prawe proste i sierpowe były bardzo mocne. Lewy hak na tułów także. Co prawda większość ciosów udawało mi się zbierać na gardę, ale wątrobę czuję do dziś.
- Tak, słyszałem komendy "trzymaj, klinczuj" i trzymając rywala, dochodziłem do siebie.
Tak, dwóch odjęło mi chyba nawet trzy punkty za tę rundę, przegrałem ją u nich 10-7. Gdyby nie ten nokdaun, to moja przewaga byłaby naprawdę duża, nie mówiąc o tym, że mógłbym go zajechać i skończyć przed czasem. Ale można sobie gdybać... i tak było bardzo dobrze.
No popatrz, następnego w Polsce okradli! Kurcze, ja rozumiem, że leżałem na deskach, ale jak wyglądała cała walka? To ja trafiałem, to ja unika łem ciosów rywala. Nie ma o czym mówić, to chyba jakiś żart
- Moje znakomite przygotowanie- kondycja, wytrzymałość, szybkość i konsekwencja. Niezwykle ważne było, by się nie podpalać, utrzymać przez pełne dwanaście rund pełną koncentrację i boksować swoje, czyli: ustalone akcje, praca na nogach, szczelna garda. I to mi się udało, i to mimo tego że od szóstej rundy walczyłem z mroczkami w oczach. Raz tylko, w tej szóstej rundzie, trochę się podpaliłem, bo za dobrze mi szło i Rodriguez mnie trafił.
Kogo chciałbyś w walce mistrzowskiej- Zavecka czy Hlatshwayo?
- Nie ma znaczenia, obydwaj to kozacy. Z Hlatshwayo miałem już wcześniej walczyć, więc nie byłoby problemu, bo zdążyłem go już poznać. Zavecka też znam świetnie. Także wszystko mi jedno, czy trafi mi się Hlatshwayo czy Zaveck. I z jednym i z drugim wygram.
Narzeczona zadowolona, że ślub się jednak odsunie w czasie?
Już jej mówiłem kiedyś, że lepiej poślubić mistrza świata niż mistrza Europy. Ona dobrze o tym wie.
Więcej informacji o boksie na bokser.org ?