"Polski Olbrzym", który aktualnie powraca do formy po operacji dłoni, po raz kolejny wyjdzie na ring najprawdopodobniej na początku przyszłego roku.
Mariusz Wach: Wiesz, na razie cały czas chodzę na rehabilitację. Na początku był bardzo duży postęp, teraz idzie to trochę wolniej. Chodzi o zgięcie palca, możliwie jak największe do pozycji zamkniętej pięści. On jeszcze kawałeczek odstaje, cały czas chodzę na rehabilitację i myślę, że będzie coraz lepiej.
MW: Na razie nie ma. 16 listopada jadę do Warszawy do doktora Śmigielskiego na konsultacje i wtedy podejmiemy jakąś decyzję- dalej rehabilitacja czy już może będę mógł boksować albo choćby trenować. Teraz też trenuję, trochę siłowni, trochę biegania, ale nic konkretnego. Żadnego uderzania na worku, żadnych sparingów.
MW: To wszystko zależy od promotora, czyli Andrzeja Gmitruka. Wiadomo, mam już taki rekord, że mógłbym boksować może nie z czołówką światową, ale tu w Europie o jakieś tytuły... gdybym się dobrze przygotował, to jak najbardziej. Może o pas Unii Europejskiej czy nawet mistrza Europy, jednak to wszystko zależy od promotora.
MW: Chłopaki majš 13 listopada galę i mam na niš przyjechać i porozmawiać. To prawda, w listopadzie kończy mi się kontrakt, no i zobaczymy, co mi zaproponuje pan Andrzej. Wiadomo- nie tylko Andrzej Gmitruk jest w Polsce czy Europie promotorem. Jest jeszcze paru innych, którzy tak samo majš chrapkę na mnie. Jestem już dojrzałym zawodnikiem, z dobrym bilansem walk i można już ze mnš robić jakie? poważne walki wieczoru.
MW: Nie chcę oficjalnie jeszcze nic mówić, ale sš jakie?... czy rozmowy - no nabškiwanie takie. Konkretnych rozmów jeszcze nie miałem. Wiadomo, to jest takie grono, że tu wszyscy o wszystkim wiedzš. To nie jest tak jak w piłce nożnej, że jest setki tych zawodników. W boksie jest tych zawodników kilkunastu i każdy o wszystkim wie, co się dzieje w grupie i u pię?ciarzy.
MW: Na pewno Czagajew będzie bardziej wymagajacym rywalem od Andrzeja Gołoty. Mańkut, bardzo mocno bijący w różnych płaszczyznach, zarówno ciosami prostymi jak i sierpowymi, dobry balans ciałem... Wiadomo, iż Adamek to nie Wałujew. Inna waga i na pewno byłby szybszy od Wałujewa, ale gdyby Czagajew się dobrze przygotował, to Adamek miałby naprawdę ciężko. Wiadomo, to już nawet siła nie ta, a na przykład Andrzej nie pokazał w ostatniej walce nic, żadnego ciosu nawet nie zadał. Próbował trafić jakimś sierpem, ale Adamek był dwa jak nie cztery razy szybszy i widział uderzenia, jakie Gołota chciał zadać. Andrzej uderzył sierpem, a Tomek był już z drugiej strony.
MW: Osobiście wierzę. Jeśli chodzi o to okrzyknięcie mnie następcą Gołoty, to jeszcze na początku to było fajne, podobało mi się, lecz później już za dużo ode mnie wymagano. Każdy chciał, żebym walczył o jakie? tytuły z poważnymi zawodnikami, ale tak naprawdę w boksie zawodowym tak się nie da. Wiadomo, każdy zawodnik chciałby walczyć z czołówką światową, jednak trzeba wcze?niej przejąć pewne szczeble kariery. Trzeba mieć dużo szczęścia, znaleźć się w odpowiednim miejscu o odpowiedniej godzinie, by kto? mógł cię dostrzec i zaproponował ci dużą walkę. Jest wielu bardzo dobrych bokserów, którzy nigdy takiej szansy nie dostali. No i te moje cholerne kontuzje... Przecież połowę swojej kariery zawodowej pauzowałem. Z drugiej jednak strony przez okres tych pięciu lat bardzo dużo się nauczyłem, nabrałem dużo doświadczenia na sparingach w USA i Niemczech z czołówką europejską i światową i wiem, na co mnie stać. Wiem, że gdyby była konkretna walka, konkretny termin, to przygotowałbym się naprawdę w 150 procentach i pokazałbym, na co tak naprawdę mnie stać.
MW: Nie sparowałem z Wałujewem, a chciałbym bardzo z nim i z Gołotą kiedyś posparować, ale z Andrzejem już chyba nie będzie okazji. Nie mnie oceniać, czy dobrze wypadłem, ale ci ludzie, którzy przychodzili popatrzeć na tamte treningi naprawdę przychodzili potem po sparingach, przebijali piątki i chwalili. Inni sparingpartnerzy wytrzymywali po rundę, dwie i dawali sobie spokój, a ja bardzo chętnie jestem do tej pory zapraszany tam na treningi. Zapewne to przez moje warunki fizyczne i fakt, że nie dawałem się tak obijać, ale ja narzucałem tempo tego sparingu.
MW: No, akurat on mi pasuje. Mańkut, trochę niższy ode mnie. Niekiedy jak mocniej go trafiłem, jak przyspieszyłem, to się zdenerwował i coś pod nosem mruczał.
MW: Dziękuję. W tym roku niestety raczej już nie wystąpię, dopiero w przyszłym.
Gołota powinien dać sobie spokój z boksem dla własnego dobra