Tomasz Adamek: Rośnie. Jestem zdrowy, a to najważniejsze. Trenuję dwa razy dziennie. W piątek miałem sparing ośmiorundowy, a w poniedziałek przyjeżdża nowy sparingpartner, Derrick Rossy zostaje. Tak więc mam nadzieję, że będę przygotowany na bój.
Nigdy nie mam, bo od tego jest trener, matchmaker; kolega Piotrek pomaga. Mam zaufanie do ich wyboru i nie muszę się tym martwić, po prostu ktoś to robi za mnie.
Tak naprawdę to nigdy sparingpartner nie robi tego, co chce, bo płacimy mu za to, by robił to, czego my od niego wymagamy- przyjeżdża do pracy. Andrzej bije częściej prawą ręką, tak więc on musi te ciosy też zadawać. Przygotowujemy się pod styl walki Andrzeja. Zostało jeszcze półtora tygodnia sparingów. W środę przed wyjazdem stoczę ostatni z nich i wylatuję do Polski.
Czuję się bardzo dobrze, można powiedzieć, że dominuję w ringu. Jestem bardzo szybki, a to jest mój duży atut w walkach z zawodnikami cięższymi, ważącymi po 240 funtów. Ważę 96-97 kilogramów, także zaczynam coraz mocniej bić, co Andrzej (Gmitruk) też potwierdza, podobnie jak sparingpartnerzy. Wygląda na to, że chyba zostanę już na stałe w wadze ciężkiej, ponieważ na dzień dzisiejszy nie ma żadnych perspektyw czy propozycji walk z rywalami w kategorii cruiser. Shelly Finkel mówi już nawet o potyczce z jednym z braci Kliczko w przyszłym roku, także nie pozostaje nic innego jak budować się psychicznie i fizycznie do wagi ciężkiej. To nie my decydujemy o tym, z kim będę walczył tylko telewizje- to one wykładają pieniądze: jeśli jest zainteresowanie danym przeciwnikiem, to walka może się odbyć; jeżeli zainteresowania nie ma, szuka się innych oponentów... Dziś moja naturalna waga to 96-97 kg, więc przyjdzie mi raczej pozostać w kategorii ciężkiej.
Jeżeli za rok o tej porze nadal będą mistrzami, to z pewnością tę ofertę przyjmę. Po to walczę, by po pierwsze pokazać kibicom kawał dobrego boksu, a po drugie to jest moja praca i nie boję się nikogo. Jeśli taka propozycja padnie za rok, to jak najbardziej ją przyjmę, bo przecież moim marzeniem jest zdobyć pas w trzeciej kategorii wagowej. Wszystko jest możliwe- jeśli będę zdrowy i nie stracę swojej szybkości, to mimo tego, że ważę 97 kg, będę bardzo groźny.
Już dawniej myślałem o wadze ciężkiej... Jeśli po walce roku, według IBF, z Cunninghamem nie ma propozycji by Cunningham pokazał się w jakiejś stacji telewizyjnej, jest kryzys, wszyscy szukają oszczędności i brak jest ofert z telewizji, to nie pozostaje nic innego jak szukać szczęścia w wadze ciężkiej. Zostałem zmuszony do takiego ruchu, bo jeżeli nie mam w swojej wadze rywali z atrakcyjnymi dla telewizji nazwiskami, to nie boksuję. Jeżeli nie boksuję, to nie zarabiam, a dla samej idei nie mogę walczyć- to jest boks, przyjmujesz ciosy na głowę i kariera kiedyś się kończy... Mam pokazywać kawał dobrego boksu, tak żeby to widzieli nie tylko w Polsce, ale i w USA. Dlatego szukamy telewizji, nazwisk- stąd inicjatywa Polsatu stoczenia walki w Polsce z Gołotą. To jest moja praca, a że trafiło na Andrzeja Gołotę... nic nie poradzę. Jesteśmy kolegami, jednak to jest biznes, widowisko i myślę, że 24 października będziemy świadkami największej gali w historii polskiego boksu.
Zgadza się, jestem numerem jeden w wadze cruiser, ale co dalej? Z kim mam walczyć? Jeżeli nie ma ofert od telewizji, a to jest główny sponsor boksu, kto zapłaci za moje walki? Tak jak wspomniałem, nie walczę tylko dla idei, to jest moja praca. Tak samo pewnie Cunningham, jeśli dostanie ofertę walki za pięć, dziesięć tysięcy, to pewnie się uśmieje, bo po prostu więcej zarobi pracując fizycznie niż bijąc się na ringu. Koło się zamyka... Jest telewizja i jest show, widowisko. Mamy propozycję Polsatu stoczenia walki z Andrzejem, więc robimy tą walkę i pokazujemy boks kibicom w Polsce, zresztą nie tylko w Polsce, bo na pewno pojedynek pokazywany będzie także w Stanach.
Tak, pod warunkiem, że nic się nagle nie zmieni, bo w boksie jednego dnia jest jakaś informacja, a następnego się ona zmienia. Mało kto wie o takich szczegółach, ale ja wiem, że Hopkins bardzo chciał walki ze mną, lecz mieli przesunąć datę ze względu na walkę Andre Berto z Shanem Mosley'em na 13 lutego, a jemu to nie odpowiadało. W Stanach o wszystkim decyduje telewizja- mówią ci: walczysz wtedy albo wtedy i jeżeli nie chesz walczyć, oni nic do ciebie nie mają. Stąd szybka decyzja Hopkinsa o Roy'u Jonesie i szukaniu kogoś na PPV.
Nie, dlaczego? Jeżeli będzie wielki show, a wszystko na to wskazuje, to na pewno dostaniemy następną propozycję od Polsatu i znów w przyszłym roku będziemy walczyć w Polsce. Mogę to powiedzieć, że dogadaliśmy się z prezesem Solorzem, że jeden pojedynek w roku będę toczyć w Polsce. U nas jednak boks jest od lat jedną z najpopularniejszych dyscyplin, miliony kibiców ogląda nasze walki, dlatego na pewno jedna z nich będzie w Polsce. Z kim, tego jeszcze nie wiadomo, ale na pewno takie występy będą. Mamy już zarezerwowaną datę styczniową w Prudential Center, czyli kolejny pojedynek toczę w Stanach, a potem znów zobaczymy, co będzie w maju. Może wystąpię w Polsce, a może dostaniemy jakąś poważną ofertę od stacji telewizyjnych. Będzie oferta, trzeba walczyć- w Stanach, Polsce, Niemczech, gdziekolwiek...
Ja to mogę z Krzyśkiem boksować o każdej porze dnia i nocy. Ja się nikogo nie boję, nie boję się nawet największych jak dwumetrowi bracia Kliczko. Mogę z nimi wejść do ringu i walczyć. To raczej pytanie do promotora Krzyśka, czy dałby swojego zawodnika na starcie ze mną. Myślę że nie. Myślę, iż obawiałby się. Ja jestem gotowy stanąć na ringu z każdym. Mam serce do walki i to kibice kochają na całym świecie.
Ja już od roku trenuję i sparuję z zawodnikami ważącymi ponad sto kilogramów. To nie jest tak, że przeskakuję dzisiaj z wagi 80 na 115 kilogramów. Moja naturalna waga to było coś w granicy 95 kg, a teraz jeszcze trochę się wzmocniłem. Dziś ważę 97 kg... Patrząc na bokserów typu Evander Holyfield, Mike Tyson w najlepszych latach, oni ważyli w granicach stu kilogramów. Szagajew, Ruiz, to nie są zawodnicy, którzy ważą po 115. kilo. W boksie jest taka zasada: im jesteś szybszy, tym trudniejszym jesteś rywalem. Jesteś ciężki, ociężały, to łatwo cię trafić. Może masz siłę, ale sama siła nie wystarcza, by trafić rywala. Optymalny ciężar w wadze ciężkiej, i to powie każdy fachowiec i ekspert boksu, to jest 100 kilogramów.
Andrzej (Gmitruk) patrzy z boku i mówi: "bijesz coraz mocniej, nogami skręcasz, masz bić ciosy pojedyncze, bardzo mocne". Pracuję z Ralphem, trenerem od przygotowania fizycznego, robimy dużo ćwiczeń asymetrycznych i czuję, że jestem coraz silniejszy. Naturalnie mój ciężar ciała idzie w górę i nawet Derrick Rossy może potwierdzić, że biję mocno. Czyli ten trening, który od roku robię z Ralphem, daje efekty i są tego plusy. No ale zobaczymy jakie będzie to miało przełożenie na prawdziwą walkę w ringu, bo trening to tylko treningiem.
Na pewno jeśli przybywa ci masy ciała, to ciosy bite są na inny wymiar. Będę trochę wolniejszy niż byłem w półciężkiej, ale szybkość cały czas jest, bo widzę tę przewagę, gdy sparuję z bokserami typu Derrick Rossy czy Jason Gavern. Widzę ich ciosy i wyłapuję, czyli jest dobrze. Jeśli tylko zdrowie będzie dopisywało, to kibicom w Polsce i USA pokażę kawał dobrego boksu i dostarczę dużo emocji.
15 października.
Powiem szczerze, że wiem tylko, że Mateusz ma walczyć- to wszystko. Siedzę w Stanach i wiem tylko tyle, co wyczytam gdzieś z portali internetowych.
Gdybym nie miał wiary, to na ring bym nie wchodził. Adamek jeszcze pokaże kibicom w Polsce i na całym świecie, że potrafi zdobyć mistrzowskie pasy w wadze ciężkiej.
Wchodzę do ringu pewny zwycięstwa, a jak tego dokonam, to się okaże. Nie biję słabo, o czym przekonał się niejeden bokser, także poczekajmy do 24 października...
Więcej informacji o - boksie na bokser.org ?