Zwycięstwo Dariusza Michalczewskiego

Dariusz Michalczewski obronił tytuł bokserskiego mistrza świata wagi półciężkiej wersji WBO. Pokonał w sobotę w Essen przez techniczny nokaut w siódmej rundzie Amerykanina Ka-Dy Kinga, którego trudno znaleźć w renomowanych rankingach

Zwycięstwo Dariusza Michalczewskiego

Dariusz Michalczewski obronił tytuł bokserskiego mistrza świata wagi półciężkiej wersji WBO. Pokonał w sobotę w Essen przez techniczny nokaut w siódmej rundzie Amerykanina Ka-Dy Kinga, którego trudno znaleźć w renomowanych rankingach

Dariusz Michalczewski obronił tytuł mistrza świata wagi półciężkiej wersji WBO. Pokonał w sobotę w Essen przez techniczny nokaut w siódmej rundzie Amerykanina Ka-Dy Kinga, którego trudno znaleźć w renomowanych rankingach

"Odwaga przeciw skrajnie-prawicowej przemocy" to wielki napis na plecach bokserskiego szlafroka Michalczewskiego. Miejsce wykupił magazyn "Stern". Hasło powinno raczej brzmieć: "Odwaga przeciw insynuacjom". 32-letni Michalczewski wystąpił na ringu w Essen mimo skandalizujących artykułów w prasie bulwarowej mówiących o rozstaniu z żoną, rozbitych limuzynach i narkotykach w agencjach towarzyskich. Wystąpił niepewny reakcji publiczności, która nieraz już go wygwizdywała z bardziej błahych powodów. Zapewne w podjęciu decyzji, żeby dalej walczyć, pomogły 2 miliony marek honorarium i dobór przeciwnika - Ka-Dy King jest zupełnie nieznanym bokserem z Detroit, który do soboty stoczył 27 walk (zaliczył 3 porażki), przy czym żadna nie trwała dłużej niż osiem rund. I ta nie wyłamała się z ram.

Przede wszystkim pozbawiona była grama emocji. Po pierwszej przegranej rundzie Michalczewski kontrolował walkę. Od trzeciej-czwartej rundy zamienił się w wulkan energii, bijąc z obu rąk w różnych płaszczyznach, skacząc wokół Amerykanina, zmieniając tempo. Z każdą minutą Amerykanin był coraz bardziej zmęczony, rzadko inicjował akcje. Wreszcie pod koniec szóstej rundy zainkasował serię potężnych cisów z lewej i prawej. Gdy wyszedł do siódmej, widać było, że nie przetrwa długo. Kolejna seria uderzeń Michalczewskiego spowodowala interwencję sędziego.

Była to 18. obrona tytułu mistrza świata przez Michalczewskiego (43 zw., 36 ko), który - jeśli nie spotka się z kimś z amerykańskiej czołówki - może jeszcze długo demolować nieznanych przeciwników. Co ciekawe, Niemcom się to nie nudzi - do Essen przyjechało osiem tysięcy kibiców.

rl

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.