Adamkowi wystarczyły cztery rundy... ?
"Chciałbym podziękować za możliwość walki z Tomaszem Adamkiem" - rozpoczął swoje wystąpienie Bobby Gunn. "Przed tym pojedynkiem wielu ludzi nawiązywało do mojej walki z Enzo Maccarinellim [przegranej przez Gunna w niespełna 3 minuty - przyp. red.] i twierdziło, że nie wytrzymam nawet 30 sekund" - mówił Amerykanin.
"Ten chłopak to prawdziwy mistrz i możecie być z niego dumni" - kontynuował "Celtycki Wojownik", wskazując na Adamka. "Chylę przed nim czoła i życzę mu wszystkiego najlepszego. Teraz już wiem, że nie mogę być najlepszy, ale może mogę być drugi... Tak łatwo się nie poddam. Adamek mnie zaskoczył - sądziłem, że dysponuje siłą z wagi półciężkiej, ale on ma moc z kategorii ciężkiej".
Tomasz Adamek, dla którego pojedynek z Gunnem był drugą obroną tytułu mistrza świata w limicie 200 funtów, pozytywnie ocenił swój występ.
"Wykonałem swoje zadanie w stu procentach, pokazałem kawał dobrego boksu i mam nadzieję, że te największe walki są jeszcze przede mną" - powiedział "Góral".
Pięściarz z Gilowic zapewnił również, że mimo iż jego sobotni rywal nie był pięściarzem klasy światowej, nie potraktował potyczki z nim ulgowo.
"Trenowałem do tej walki osiem tygodni. Nigdy nikogo nie lekceważyłem i nigdy tego nie zrobię. Bobby Gunn przygotował się bardzo dobrze i pokazał dużą odporność na moje ciosy. Biłem go mocno, a on stał" - zakończył Polak.
Zagadnięty o to, z kim chciałby się zmierzyć w swojej kolejnej walce Adamek, który zwycięstwo nad Gunnem dedykował tragicznie zmarłemu ex-czempionowi Arturo Gattiemu, odpowiedział:
"To jest pytanie do telewizji, bo to one rządzą w boksie zawodowym. Jeśli dostanę walkę z Cunninghamem teraz, a potem będzie Hopkins, przyjmiemy taką propozycję. Jeśli będzie na odwrót, też będę to musiał przyjąć. Jestem wojownikiem i staję do ringu z każdym, kogo mi dają".