Sam "Diablo" na luzie i z optymizmem pochodzi do włoskiej wyprawy po pas mistrzowski. Być może dlatego, że dobrze pamięta swój ostatni występ na Półwyspie Apenińskim, kiedy to pokonał przez nokaut faworyta publiczności Vincenzo Rossitto. Poniżej zapis krótkiej rozmowy z polskim pretendentem do tytułu, przeprowadzonej na godzinę po oficjalnym ogłoszeniu, daty (28 marca) i miejsca (Rzym lub Mediolan) jego walki z Fragomenim.
Krzysztof Włodarczyk: Jak widzę? Kolorowo! Widzę to dobrze i jadę po to, żeby wygrać.
- Oczywiście, że tak! Choć mam świadomość, że walcząc na obcym terenie będę musiał się jak najlepiej pokazać i dać z siebie wszystko. Na pewno muszę wygrać wyraźnie, ale jestem wojownikiem i pokażę, na co mnie stać.
- Ale ja nie dopuszczę do tego, by walka mogła być przerwana. Nie dam ku temu żadnego pretekstu. Wchodzę do ringu na żywioł i napieram do przodu, ile mam sił.
- W żadnym wypadku. Stawiam na atak, to Fragomeni będzie walczył szczelnie zasłonięty. Oglądaliśmy Włocha z Krajem i w późniejszych rundach siadał kondycyjnie. Poza tym on mimo szczelnej gardy przy zadawaniu ciosu bardzo się odsłania, podnosi brodę i nie zwraca uwagi na wiele elementów, które ja będę się starał wykorzystać.
- Teraz z grupą wyjeżdżamy na obóz kondycyjny do Zakopanego, gdzie spędzimy dwa i pół tygodnia, a potem już właściwe przygotowania pod kątem pojedynku i sparingi. Jestem przekonany, że Andrzej [Wasilewski] zrobi wszystko, by zapewnić mi jak najlepszych sparingpartnerów. Będzie dobrze!