Adamek: Nikogo się nie boję

Al Cole powiedział: Jesteś bardzo szybki i bardzo niebezpieczny. A sparował ostatnio z braćmi Kliczkami - mówi Tomasz Adamek. Sparingpartner Polaka Al Cole to król wagi juniorciężkiej z lat 1992-96

Pacquiao pokonał de la Hoyę  ?

W czwartek w Newark pod Nowym Jorkiem Tomasz Adamek będzie walczył o tytuł mistrza świata w wadze juniorciężkiej wersji IBF ze Steve'em Cunninghamem. Są niemal rówieśnikami - obaj szybcy, wytrzymali, uwijają się w ringu jak w ukropie. Różnią się doświadczeniem (133 rundy Cunninghama, 200 rund Adamka, siedem lat kariery Amerykanina, kilkanaście lat Polaka), ale Amerykanin szybko się uczy. Debiutował, gdy miał 24 lata, w wieku 32 lat został mistrzem świata.

Czym Adamek - były mistrz w kategorii półciężkiej - może wygrać?

Radosław Leniarski: Pana przeciwnik potrafi dostosować się do coraz bardziej wymagających rywali. Walki z Krzysztofem Włodarczykiem były odmienne i coraz lepsze, potem Amerykanin wspiął się na wyżyny w pojedynku z Marco Huckiem. Wymyśli coś nowego na pana?

Tomasz Adamek: Zobaczymy. Każdy dostosowuje się do nowego przeciwnika, bo każdy walczy inaczej. Ja inaczej biłem się z Paulem Briggsem, gdzie doszło dwukrotnie do wojny w ringu, a inaczej z O'Neilem Bellem w Katowicach, gdzie wykorzystałem moją przewagę szybkości. Z Marco Huckiem nie było Amerykaninowi znowu tak trudno walczyć, bo Niemiec nie jest żadnym tancerzem w ringu. Statyczny, nie potrafi używać swojej "przedniej" ręki [w 12. rundzie pojedynku w Bielefeld wyczerpanego śmiertelnie Hucka poddali sekundanci].

Amerykanin często próbuje zamęczyć rywali klinczami w pierwszych rundach pojedynków, aby później łatwiej ich było pokonać. Jest pan gotowy na walkę na wymęczenie?

- Żeby móc kogoś przytrzymać, najpierw trzeba go złapać. A ja mam bardzo szybkie i mocne nogi. Nie będę stał w ringu i czekał, aż Cunningham mnie złapie. W walce z Marco Huckiem nie miał problemu z klinczami.

Zrobiłem sobie małe zestawienie bokserskich cech i wychodzi z niego, że wasz pojedynek może być szalenie wyrównany i zakończyć się punktowym werdyktem. Obaj zadajecie dużo ciosów, jesteście ruchliwi, macie szybkie ręce, nie dysponujecie nokautującym ciosem, macie podobne warunki fizyczne... Jest jakaś cecha, w której uważa się pan za dużo lepszego?

- Przed walką nigdy nie mówię, w czym jestem lepszy. Okaże się w czwartek. Na pewno moim atutem jest szybkość. Niemal całą karierę występowałem w kategorii półciężkiej, gdzie wszystko toczy się szybciej. Nie straciłem szybkości, co pokazałem w walkach z Bellem i w następnych. Co znaczy szybkość, udowodnił w sobotę Manny Pacquiao - pokonując Oscara de la Hoyę. Dzięki niej wygrał dużo mniejszy pięściarz. Teoretycznie de la Hoya mógł zakończyć pojedynek jednym ciosem, ale był bezradny. Ja zbijanie wagi mam już za sobą. Na środowe oficjalne ważenie będę musiał zrzucić 2-3 kg [de la Hoya musiał zrzucić około siedmiu, by walczyć z Pacquiao w limicie 66 kg. Filipińczyk jeszcze w tym roku walczył w wadze superpiórkowej - limit 59 kg].

W Polsce krąży opinia, że Cunningham nie powinien być przeszkodą nie do pokonania, a nawet, że nie jest bardzo wymagającym przeciwnikiem. Bukmacherzy widzą w nim zdecydowanego faworyta. Nie zaskakuje to pana?

- Jest mistrzem świata, więc musi być faworytem. Ale to nie ma najmniejszego znaczenia. Nikogo się nie boję, choćby miał największe wsparcie u buków.

Pracował z panem na treningach Al Cole, który ma za sobą wiele wspaniałych pojedynków w wadze juniorciężkiej, w której długo królował, i ciężkiej. Tyle że w niczym nie przypomina Cunninghama. Po co pan z nim sparował?

- Jest bardzo doświadczonym pięściarzem, sparował ostatnio z braćmi Kliczkami, sparował z Samuelem Peterem. Bardzo mi pomógł. A na koniec powiedział: Jesteś bardzo szybki i bardzo niebezpieczny. Rzeczywiście, od niego byłem dużo szybszy.

Zakładając, że pokona pan Cunninghama, widzi pan jakieś poruszające wyobraźnię nazwisko w wadze juniorciężkiej? Bo ja nie bardzo...

- Najpierw trzeba zdobyć pas mistrza świata. Potem będzie zainteresowanie telewizji i to one będą dyktować, z kim mam się spotkać. Jako mistrz, biały mistrz - o ile wygram w czwartek - będę miał większe pole manewru.

walkę pokaże Polsat

Więcej o:
Copyright © Agora SA