W czwartek w Newark pod Nowym Jorkiem Tomasz Adamek będzie walczył o tytuł mistrza świata w wadze juniorciężkiej wersji IBF ze Steve'em Cunninghamem. Są niemal rówieśnikami - obaj szybcy, wytrzymali, uwijają się w ringu jak w ukropie. Różnią się doświadczeniem (133 rundy Cunninghama, 200 rund Adamka, siedem lat kariery Amerykanina, kilkanaście lat Polaka), ale Amerykanin szybko się uczy. Debiutował, gdy miał 24 lata, w wieku 32 lat został mistrzem świata.
Czym Adamek - były mistrz w kategorii półciężkiej - może wygrać?
Tomasz Adamek: Zobaczymy. Każdy dostosowuje się do nowego przeciwnika, bo każdy walczy inaczej. Ja inaczej biłem się z Paulem Briggsem, gdzie doszło dwukrotnie do wojny w ringu, a inaczej z O'Neilem Bellem w Katowicach, gdzie wykorzystałem moją przewagę szybkości. Z Marco Huckiem nie było Amerykaninowi znowu tak trudno walczyć, bo Niemiec nie jest żadnym tancerzem w ringu. Statyczny, nie potrafi używać swojej "przedniej" ręki [w 12. rundzie pojedynku w Bielefeld wyczerpanego śmiertelnie Hucka poddali sekundanci].
- Żeby móc kogoś przytrzymać, najpierw trzeba go złapać. A ja mam bardzo szybkie i mocne nogi. Nie będę stał w ringu i czekał, aż Cunningham mnie złapie. W walce z Marco Huckiem nie miał problemu z klinczami.
- Przed walką nigdy nie mówię, w czym jestem lepszy. Okaże się w czwartek. Na pewno moim atutem jest szybkość. Niemal całą karierę występowałem w kategorii półciężkiej, gdzie wszystko toczy się szybciej. Nie straciłem szybkości, co pokazałem w walkach z Bellem i w następnych. Co znaczy szybkość, udowodnił w sobotę Manny Pacquiao - pokonując Oscara de la Hoyę. Dzięki niej wygrał dużo mniejszy pięściarz. Teoretycznie de la Hoya mógł zakończyć pojedynek jednym ciosem, ale był bezradny. Ja zbijanie wagi mam już za sobą. Na środowe oficjalne ważenie będę musiał zrzucić 2-3 kg [de la Hoya musiał zrzucić około siedmiu, by walczyć z Pacquiao w limicie 66 kg. Filipińczyk jeszcze w tym roku walczył w wadze superpiórkowej - limit 59 kg].
- Jest mistrzem świata, więc musi być faworytem. Ale to nie ma najmniejszego znaczenia. Nikogo się nie boję, choćby miał największe wsparcie u buków.
- Jest bardzo doświadczonym pięściarzem, sparował ostatnio z braćmi Kliczkami, sparował z Samuelem Peterem. Bardzo mi pomógł. A na koniec powiedział: Jesteś bardzo szybki i bardzo niebezpieczny. Rzeczywiście, od niego byłem dużo szybszy.
- Najpierw trzeba zdobyć pas mistrza świata. Potem będzie zainteresowanie telewizji i to one będą dyktować, z kim mam się spotkać. Jako mistrz, biały mistrz - o ile wygram w czwartek - będę miał większe pole manewru.
walkę pokaże Polsat