Wideo: zobacz jak mistrz walczy z amatorem
Któregoś dnia zadzwonił telefon. Tomek przyjeżdża do Warszawy. Możemy przeprowadzić sparing we wtorek o 13.30.
Dla pewności pytam, mając przed oczami Briggsa, Ullricha, którego Adamek znokautował jednym ciosem, i paru innych delikwentów, którzy spotkali się z pięścią mistrza świata:
- Tomek, pamiętasz naszą rozmowę? No, wiesz, to ma być taka zabawa.
- Nie, nie pamiętam. Tak mówiłem? Stary, jak wchodzę do ringu, to nie umiem udawać, tylko nasuwam. Kontakt to kontakt. Jaki ty masz nos?
- Jaki nos? No, nie wiem, trochę zadarty...
- Nie o to pytam. Wąski, cienki? Tak? Wiedziałem. To, bracie, uważaj.
Wchodzę na ring, gdzie Adamek od kilkunastu minut walczy z cieniem. Jestem czujny i zwarty. Przybieram sylwetkę pięściarza gotowego na wszystko. - Spokojnie. Czekamy na dzwonek na rundę - mówi Adamek.
Zaczynamy sparing. Tomek się broni. Nic mi nie grozi. Nagle widok zasłania mi wielka czerwona plama. To rękawica. Bęc. Rzeczywiście, cios jak worek cementu na głowę. Próbuję długo ćwiczonego lewego prostego, ale jest za krótki. Tomka jest w sam raz. Mój lewy na tułów nie dochodzi, zaraz mi się coś stanie. I rzeczywiście - choć nie chcę tego, widzę znów powieki od środka, a worek cementu tym razem ląduje na żebrach. Słyszę: - Idź w prawo [żeby uniknąć lewego prostego Tomka]. Próbuj lewej - mówi Łukasz, mój sekundant. Od dawna chcę, żeby to się skończyło, ale ciągnie się i ciągnie jak pociąg towarowy...
Mam wrażenie, że nadchodzą pierws... e prz... rwy świ... omoś... i. Sł... szę ty... ko głos T... mka: - Trz... ba k... ńczyć, red... or sin... eje!
Dla mnie każde trzy minuty trwały bardzo długo. Nie chciałbym użyć słowa wieczność, ale co tam. Trwały wieczność.
Nie wyobrażałem sobie, że można się tak zmęczyć. Po walce przypomniałem sobie, kiedy ostatni raz tak się czułem. To było 25 lat temu. W jednostce wojskowej w Przasnyszu rozładowałem szuflą 20-tonowy wagon z koksem, bo pyskowałem kapralowi.
Dla jasności: wiem, że Tomek wkładał w uderzenia 10 procent siły, wiem, że bawił się ze mną, wiem, że gdyby chciał, moja obecność w ringu (przynajmniej ta świadoma) nie potrwałaby nawet 3 sekund.
Wieczorem zadzwonił: - Jak się czujesz? Wszystko OK? Przynajmniej wiesz teraz, co to boks. Masz szczęście, że to była tylko zabawa.
Radosław Leniarski ma 42 lata, od 1994 jest dziennikarzem "Gazety Wyborczej" pisze m.in. o boksie. Trenował kajakarstwo, był członkiem młodzieżowej kadry Polski. Służył w Marynarce Wojennej. Podczas igrzysk w Atenach przebiegł trasę maratonu, której większość pokonał w zbroi hoplity (ciężkozbrojnego, starożytnego piechura greckiego).
Przeczytaj ostatni wywiad R. Leniarskiego z Richie Giachettim, byłym trenerem Tysona
Jak wyglądały przygotowania redaktora Leniarskiego? Jak mistrz "męczył" się z amatorem, czym wreszcie skończyła się walka. Gdzie najlepiej zacząć uczyć się boksu, jak wyglądają podstawowe techniki walki? Odpowiedzi na te pytania w grudniowym wydaniu miesięcznika ''Logo'' , gdzie cały artykuł pt. "Mój pierwszy raz" i zdjęcia z walki.
W tym numerze jeszcze m.in.:
Slalom z gwiazdami (Radosław Majdan, Rafał Mroczek, Magdalena Schejbal)