Tomasz Adamek stoczył 55 zawodowych walk. Wygrał 50 z nich, doznał pięciu porażek. Po raz ostatni w ringu pojawił się 2 kwietnia zeszłego roku, kiedy w Krakowie przegrał przez nokaut z Amerykaninem Erikiem Moliną. Jego przedostatnim przeciwnikiem był natomiast 47-letni Przemysław Saleta.
Przemysław Saleta, były mistrz Polski i Europy w kategorii ciężkiej: Ja mu się nie dziwię. Nie chce mieć w statystykach ostatniej przegranej walki. To przecież zawodnik wielkiego kalibru, z jakimiś osiągnięciami. Rozumiem, że ciągnie go na ring, więc jestem ostatnią osobą, która będzie go krytykowała. Z drugiej strony więcej powiem, jak dowiem się, z kim będzie walczył.
Tomek jest małym ciężkim. Cała karierę, szczególnie w kategorii ciężkiej, bazował na szybkości. To jest rzecz, którą z wiekiem traci się jako pierwszą. Przeciwnik musi być oczywiście solidny, bo w walce musi być jakieś ryzyko. Z drugiej strony oczywiście nie chciałbym, by dostał kogoś zbyt niebezpiecznego, kto mógłby zrobić mu krzywdę. On nie jest już tak szybki jak parę lat temu.
- Tu dochodzi jeszcze jedna rzecz. Trener, z którym dotychczas współpracował, totalnie zmienił jego styl boksowania. W momencie, kiedy Tomek na ringu stanął walcząc z pięściarzami cięższymi, to sam stwarzał dla siebie zagrożenie. Może był też wolniejszy, bo nad tym specjalnie nie pracował, a powinien. Jak patrzę na Adamka, to najlepsze jego walki toczył pod okiem Andrzeja Gmitruka. Ten wykorzystywał jego doświadczenie i ruchliwość. Z rozpędu w ten sposób bił się jeszcze z Chrisem Arreolą, a potem stanął.
- Pomijając moją kontuzję założenie miałem takie, że pierwszą połowę walki pewnie przegram. Logiczne wydawało się, że nawet wolny Adamek i tak będzie szybszy ode mnie. Miałem nadzieję wykorzystać moje przygotowanie siłowe i kondycyjne w drugiej połowie starcia. Tej drugiej połowy jednak nie było (Saleta poddał się po 5. rundzie przez kontuzję barku - przyp. red.). Mówiąc szczerze, to Adamek nie zrobił na mnie specjalnego wrażenia. Te jego uderzenia nie miały mocy, nie był w stanie zrobić mi krzywdy. Myślałem, że będę miał kłopoty, by zobaczyć jego ciosy, które uderza kombinacjami. Nie miałem - to tak w sprawie tej jego szybkości. Oczywiście Tomek był w naszej walce lepszy, ale nie był na tyle dobry, by mierzyć się z czołówką wagi ciężkiej.
Zależy od jego przeciwnika... i tego czy będę akurat w Polsce.