Boks. Andrzej Fonfara chce rewanżu z Joe Smithem. "Nie jestem słabszym pięściarzem" [ROZMOWA]

Andrzej Fonfara doznał sensacyjnej porażki z Joe Smithem. - Przegrałem przez jeden cios. Nie czuję się od niego słabszy - przyznał polski pięściarz w rozmowie ze Sport.pl.

Najlepszy polski pięściarz wagi półśredniej Andrzej Fonfara w walce wieczoru gali w Chigaco miał pokonać Joe Smitha i zrobić kolejny krok w kierunku rewanżowego starcia o mistrzostwo świata z posiadaczem pasa WBC Adonisem Stevensonem. Tymczasem sensacyjnie przegrał już w pierwszej rundzie. Dlatego plany o stoczeniu walki o pas mistrzowski na na Stadionie Legii muszą chwilę odczekać.

Antoni Partum: Byłeś zdecydowanym faworytem. I choć głupio to zabrzmi, przeważałeś przez pierwszą minutę, ale nieoczekiwanie Smith cię znokautował. Co było przyczyną porażki?

- Dobrze zacząłem pojedynek, kilka moich lewych sierpowych nawet go zachwiało. Jednak chwila nieuwagi mnie sporo kosztowała. Opuściłem lewa rękę, przez co przyjąłem piekielnie mocny cios. Wstałem po 8 sekundach, ale dla niego to już była czysta formalność. Zagonił mnie w róg i dobił. Takie porażki są wliczone w ten sport.

Podchodziłeś do walki jako czwarty zawodnik światowego rankingu, on zajmował czterdzieste miejsce. Zlekceważyłeś go?

- Może po dobrym początku poczułem się zbyt pewnie? A może był to po prostu tzw. lucky punch [z ang. szczęśliwe uderzenie]? Teraz to nieistotne. Muszę ciężko pracować i wrócić mocniejszym.

Twój promotor, od razu po walce, był widziany w towarzystwie sztabu Smitha. Planujecie rewanż?

- To mój priorytet, ale musimy się szybko dogadać. Listopad byłby dobrym terminem. Nie byłem gorszy pięściarsko. Gdybym przegrał na punkty, albo po nokaucie w 8-9 rundzie, to można byłoby obiektywnie ocenić, kto ma większy kunszt bokserski. Wtedy bym mu pogratulował i powiedział, że jest lepszy. A przegrałem przez jeden cios. Nie czuję się od niego słabszy. Znam uczucie porażki, to mnie tylko motywuje do jeszcze cięższego treningu.

Tylko motywuje? Nie przeżyłeś mocno tej porażki?

- Parę dni po walce byłem w dołku, ale wspierała mnie rodzina. Właśnie wziąłem ślub cywilny, czekam na syna i buduje nowy dom w Chigaco. Rozpoczynam nowy etap w życiu. Czas się ustatkować, a nie płakać po przegranej. Jeszcze zobaczysz, że wrócę silniejszy.

Ciebie również dopadła "Euro gorączka"? Oglądasz mecze Polaków?

- Oczywiście. Przewiduję finał: Polska - Islandia... Żartuję, to by było zaskoczenie jak moja porażka ze Smithem. Myślę, że pokonamy Portugalię i w półfinale trafimy na Walię. Są realne szanse na finał, a tam już wszystko jest możliwe.

Masz ulubionego piłkarza w kadrze Adama Nawałki?

- Tak, jest nim mój przyjaciel Artur Boruc. A z tych co grali? Może nie będę oryginalny, ale Michał Pazdan zrobił na mnie olbrzymie wrażenie.

Obserwuj @Partumissimo

Zobacz wideo

Euro 2016."Graj z Kija!" "Lewandowski chciał, ale nie doszedł!". Kto to powiedział? [QUIZ]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.