Boks. Tomasz Adamek wymyśla się na nowo

Miał już schodzić z ringu, ale znów nabrał ochoty na poważny boks. Jego przeciwnikiem 2 kwietnia w Krakowie prawdopodobnie będzie mocno bijący Éric Molina, pięściarz z reputacją.

Informacja pochodzi od Polsatu, który organizuje pojedynek Adamka, główne wydarzenie Polsat Boxing Night w Kraków Arenie.

39-letni Adamek w tym samym miejscu dostał lanie od Artura Szpilki, a następnie pobił w Łodzi 47-letniego Przemysława Saletę. Po tym ostatnim pojedynku nabrał ochoty na kolejne walki w Polsce, choć wcześniej myślał o sportowej emeryturze.

Order zasługi należy się tutaj ludziom, którzy pomogli byłemu mistrzowi świata w dwóch kategoriach wagowych przygotować się do starcia z Saletą. Adamek przypominał w nim żywe srebro - był szybki, ruchliwy, zadawał ciosy z uderzającą łatwością, skakał wokół pomnika Salety lekko jak pasikonik. Chciałoby się powiedzieć, że zachowywał się w ringu jak za dawnych czasów, gdyby nie to, że jego podstarzały, nieruchawy, ale zarazem bardzo sympatyczny przeciwnik był wdzięcznym tłem tych popisów, przynajmniej przez pięć pierwszych rund, po których doznał kontuzji i odmówił dalszej walki.

Teraz test będzie dużo trudniejszy. Molina - duży, sprawny i w kwiecie wieku - może być bardziej wymagającym przeciwnikiem dla Adamka nawet niż Szpilka w 2014 r. Krakowianin pokonał z łatwością Adamka, choć daleko mu było do pięściarskiej klasy ze styczniowej walki o tytuł mistrza świata WBC z Deontayem Wilderem. Przez osiem miesięcy w Houston Szpilka poczynił bowiem olbrzymie postępy.

Zrobił je również dzięki Molinie, który był sparingpartnerem Polaka przed wielkim starciem z Wilderem na nowojorskim Brooklynie.

Szpilka zakontraktował Molinę jako partnera do ćwiczeń przede wszystkim dlatego, że ten bardzo dobrze bił się z Wilderem w czerwcu 2015 r. w bardzo prestiżowym dla obrońcy tytułu miejscu, bo w mieście urodzenia - Birmingham w Alabamie.

Właściwie Szpilka nie zagroził Wilderowi ani razu tak, jak zrobił to Molina w trzeciej rundzie. Mistrz był bowiem bliski nokautu po potężnym lewym haku rywala. Gdyby Molina doprowadził rzecz do końca, zostałby nie tylko pierwszym meksykańskim mistrzem świata wagi ciężkiej, ale też jedynym mistrzem, któremu przydarzyło się nieszczęście porażki w zawodowym debiucie.

Skończyło się jednak podobnie jak ze Szpilką - po w sumie bodaj czterech nokdaunach Molina ostatecznie został na deskach w dziewiątej rundzie, stając się 33. znokautowanym rywalem mistrza świata wersji WBC.

Adamek jednak nie dysponuje mocą porównywalną do takiego żywego buldożera jak Wilder. Musi zaboksować przeciwnika na amen, bo jednym ciosem go nie przewróci. Prawdopodobnie będzie musiał spędzić między linami pełne i żywe 12 rund. I w tym celu chce powtórzyć jota w jotę przygotowania, które przeprowadził przed ostatnim pojedynkiem.

Trzy dni temu wylądował w Krakowie po locie z Nowego Jorku, w poniedziałek przeszedł badania fizjologiczne na AWF w Katowicach, gdzie pracownikiem naukowym jest dr Jakub Chycki odpowiedzialny za formę fizyczną Adamka. Od wtorku jest już w Osadzie Śnieżka w Łomnicy i spędzi tam najbliższe osiem tygodni. A w środę dołączy do niego trener Roger Bloodworth.

Adamek nie wyklucza, że jeśli będzie z siebie zadowolony po walce z Moliną, to spróbuje sięgnąć po więcej, choćby po tytuł mistrza świata.

Zobacz wideo

Najlepszy golfista na świecie ma nową willę. Kosztowała "tylko" 7,1 mln dolarów [ZOBACZ]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.