Wach - Powietkin. Rosyjskie media: Nadludzka wytrzymałość Polaka

- Nadludzka wytrzymałość sprawiła, że Mariusz Wach pozostał na swoich nogach tak długo - piszą rosyjskie media po porażce Polaka w kategorii ciężkiej z Aleksandrem Powietkinem. Stawką pojedynku był należący do Rosjanina pas WBC Silver.

Pojedynek został przerwany po konsultacji lekarza z arbitrem w 12. rundzie ze względu na kontuzję (mocna opuchlizna i rozcięcie pod lewym okiem) polskiego pięściarza.

- Decyzja wyglądała na nieco dziwną, gdyż opuchlizna była widoczna od kilku rund i zwiększyła się jedynie nieznacznie. Nie było obaw o zdrowie Polaka. W każdym razie nie miał szans na zwycięstw w ostatnich dwóch minutach, dzięki czemu decyzja nie miała wpływ na wynik walki - napisał "Korrespodent". Podkreśla, że tylko pierwsza runda tego pojedynku była wyrównana i we wszystkich kolejnych Powietkin miał przewagę, czasami nawet bardzo dużą. - Powietkin cały czas atakował go kombinacją ciosów, ale Wach je przyjmował, nie było blisko nokdaunu.

O "nadludzkiej wytrzymałości" napisał portal LifeNews. - Runda po rundzie Aleksander obijał go i tylko naturalna odporność oraz nadludzka wytrzymałość pozwoliły Wachowi pozostać na nogach.

Wcześniej podkreślono, że zarówno Wach jak i Powietkin mieli przed tą walką dość podobne statystyki. Obaj mieli za sobą podobną liczbę walk (Wach 32, Powietkin 30) i przegrali tylko jedną walkę, w dodatku z tym samym rywalem - Władimirem Kliczką. Wach jest też wyższy od swojego rywala aż o 14 centymetrów oraz ciężki o 13 kilogramów, lecz "tak poważna różnica w budowie nie przeszkodziła Aleksandrowi". - Od pierwszej rundy miał receptę na najgroźniejsze ataki swojego rywala . Unikał ciosów Wacha i wyprowadzał własne.

- Żelazna szczęka Wacha była przetestowana na wytrzymałość już podczas starcia z Władimirem Kliczką i wtedy polski pięściarz przegrał zaledwie na punkty - napisał portal 33live. - Powietkin w każdej rundzie systematycznie powiększał swoją punktową przewagę. Już po czwartej rundzie wszyscy dali mu zwycięstwo, ale to była zaledwie jedna trzecia starcia, wszystko mogło się zdarzyć. Po ósmej rundzie jego wyższość była jeszcze bardziej widoczna, ale ku uciesze kibiców wygrał przez techniczny nokaut.

Tuż po walce Powietkin powiedział, że do niego oraz Dienisa Lebiediewa (podczas tej samej gali pokonał Lateefa Kayode i obronił tytuł mistrza świata kategorii junior ciężkiej według federacji WBA) zadzwonił prezydent Rosji Władimir Putin. Co powiedział? - Rosjo, naprzód! - ujawnił Powietkin.

- Wiedziałem, że to będzie długa, ciężka walka. Początkowo chciałem ją rozstrzygnąć jednym silnym atakiem. Ale gdy bardzo chcesz to zrobić, zazwyczaj to nie wychodzi. W końcu zacząłem uderzać w seriach trzech, czterech uderzeń i wszystko się zmieniło. Nie chciałem go znokautować, tylko po prostu mocno uderzać. Nie było łatwo go złamać, ale udało mi się - powiedział rosyjski pięściarz w wywiadzie po walce. - Wach znał nieco moich sekretów, ale walka poszła zgodnie z moim planem.

Najważniejsze polskie walki bokserskie [TOP 11]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.