Zimnoch wypunktował Binkowskiego. Obelgi i 'kibice z remizy' w towarzystwie Szpilki

Walką wieczoru gali zorganizowanej 125 m pod ziemią w Kopalni Soli w Wieliczce był pojedynek Krzysztofa Zimnocha z Arturem Binkowskim. Wygrał ten pierwszy, ale na długo zapamięta okrzyki spoza ringu. - Co gorsza, obecny wśród kibiców Szpilka swoim zachowaniem i obscenicznymi gestami jeszcze te reakcje fanów podsycał - pisze Tomasz Ratajczak z serwisu bokser.org.

Więcej o walce w serwisie bokser.org ?

Krzysztof Zimnoch (17-0-1, 11 KO) nie miał większych problemów w walce z twardym i bardzo upartym Arturem Binkowskim (16-4-3, 11 KO), ale nie udało mu się znokautować 38-letniego weterana i musi zadowolić się punktowym zwycięstwem po ośmiu starciach.

Zobacz wideo

Pierwsza runda była bardzo nerwowa, ale Binkowski wcale nie ustępował Zimnochowi i w samej końcówce trafił go nawet bardzo dobrym prawym prostym, po którym Krzysztof musiał się wycofać i wziąć kilka sekund przerwy. W drugim starciu Zimnoch na moment wstrząsnął rywalem prawym podbródkowym. W trzeciej odsłonie przewaga Krzysztofa była już ogromna. Zimnoch rozbijał Binkowskiego krótkimi, ale szybkimi kombinacjami lub pojedynczymi ciosami podbródkowymi.

Binkowski miał niezłą piątą rundę, w której kilka razy trafił Zimnocha swoimi sierpami. Przez cały czas utrzymywała się przewaga Zimnocha, a sfrustrowany Binkowski klinczował i... gryzł - zgodnie z zapowiedziami. Dopiero w ósmej rundzie Zimnoch obijał Binkowskiego, ale był już zbyt zmęczony, by posłać go na deski i znokautować. Binkowski dotrwał do końca i może mieć satysfakcję, że wytrzymał z młodszym o osiem lat przeciwnikiem pełen dystans.

- Potrzebuję trzech miesięcy i jestem gotowy na Szpilkę - powiedział po walce Zimnoch.

''Kibice z remizy w kopalni soli''

Wejściu na ring Krzysztofa Zimnocha towarzyszyły gwizdy i okrzyki 'konfident'. Sytuację opisuje i komentuje Tomasz Ratajczak z serwisu bokser.org.

'Można było spodziewać się, że walka Krzysztofa Zimnocha (17-0-1, 11 KO) w rodzinnej miejscowości jego głównego medialnego adwersarza Artura Szpilki (16-0, 12 KO) wywoła spore emocje i miejscowi kibice dadzą w dosadny sposób wyraz swoim sympatiom. Niestety, doping części widzów zgromadzonych dziś w największej sali Kopalni Soli w Wieliczce sięgnął poziomu, z którym do tej pory spotykaliśmy się raczej na stadionach piłkarskich. Co gorsza, obecny wśród kibiców Szpilka swoim zachowaniem i obscenicznymi gestami jeszcze te reakcje fanów podsycał.

Ludziom, którym imponuje więzienna subkultura i szczycą się grypsowaniem, trudno oczywiście wytłumaczyć, że okrzyki 'konfident' pod adresem Zimnocha są po prostu żenujące. Pięściarz z Białegostoku, zeznając w procesie przeciwko pospolitym bandytom, zachował się tak, jak każdy normalny człowiek powinien. Niestety, dla Szpilki i jemu podobnych stało się to pretekstem do chamskich ataków, dodatkowo prowokowanych także przez dzisiejszego rywala Zimnocha Artura Binkowskiego (16-4-3, 11 KO). Choć boks jest brutalnym sportem i nie ma tu miejsca na sentymenty, to jednak w odróżnieniu od meczów piłki nożnej na galach bokserskich nie pojawiało się zjawisko tzw. kibolstwa, a jeśli już, to w ograniczonej formie i w wyjątkowych sytuacjach (m.in. pamiętne rozruchy po walkach Gołoty). Nawet dosadny doping, gdy kibice dopominali się, aby ich faworyt "rozwalił" swojego przeciwnika, mieściły się w brutalnej poetyce tego sportu.

Jednak dziś, na eleganckiej gali w Wieliczce, mającej wizerunek ekskluzywnej imprezy dla wąskiego grona kibiców, pojawiły się zachowania, które stanowczo należy napiętnować, gdyż skoro w tych okolicznościach było to możliwe, to czego możemy spodziewać się po imprezie w dużej hali, na którą zjadą kibice Szpilki z całej Polski? Z pewnością ostatnią rzeczą, której potrzebuje wciąż z trudem rozwijający się boks zawodowy w Polsce jest stadionowy bandytyzm. A to właśnie reprezentują ludzie, którzy dziś bezmyślnie obrzucali obelgami Krzysztofa Zimnocha'.

Spór medialny Zimnocha i Szpilki trwa już od wielu miesięcy. Bokserzy przerzucają się wyzwiskami za pośrednictwem wywiadów dla różnych mediów. O sprawie wcześniej mówił też Artur Binkowski.

Więcej o:
Copyright © Agora SA