Boks. Bez niespodzianki w Moskwie: Władimir Kliczko pokonał Powietkina

Władimir Kliczko (61-3, 51 KO) po brzydkiej, pełnej klinczów walce pokonał Aleksandra Powietkina (26-1, 18 KO). To pierwsza porażka 34-latka w zawodowej w karierze. Tym samym Ukrainiec obronił pas mistrza świata wagi ciężkiej federacji WBA, WBO i IBF.

Więcej o boksie na Bokser.org

Zaczęło się tak, jak miało się zacząć - Powietkin ostro nacierał, a champion w swoim stylu na początku ściągał głowę rywala do dołu. Rundę jednak zakończył celnym lewym sierpowym. Pretendent bardzo dobrze poczynał sobie w drugiej odsłonie, lecz na 20 sekund przed gongiem poczuł moc pięści mistrza. Po krótkim lewym sierpowym na skroń upadł i sędzia musiał go liczyć do ośmiu.

Niezrażony takim obrotem spraw "Sasza" uparcie szedł do przodu po przerwie, a Kliczko ograniczał się do pojedynczych, za to bardzo mocnych kontr, coraz częściej klinczując, co nie podobało się kibicom w Moskwie. Sytuacja nie ulegała zmianie w kolejnych trzech minutach, chociaż Władimir ulokował 3-4 lewe proste na głowie przeciwnika. Wciąż natomiast bił asekuracyjnie, bez skrętu, bojąc się ewentualnej kontry.

Apogeum klinczowania, ściągania i fauli Kliczki nastąpiło w piątym starciu, ale nie wiedzieć czemu Luis Pabon w ogóle nie reagował. Tak samo wyglądało szóste starcie. Na dobrą sprawę przy innym arbitrze Ukrainiec mógł już mieć na koncie jedno, może nawet dwa ostrzeżenia, a Pabon nawet nie zwracał mu uwagi. A jak wiadomo, wieszając się swoimi 110 kilogramami, bardzo męczył rywala. Dopiero w siódmej rundzie ostrzej zaatakował i od razu trzy razy przewrócił oponenta. Pomimo czterech nokdaunów Powietkin z animuszem wyszedł do ósmego starcia. Niestety, był już wyczerpany i na wiele nie było go już stać. Jego ciosy pruły powietrze, a obrońca pasów konsekwentnie robił swoje. Tak minęła kolejna runda i dopiero w dziesiątej Kliczko znów podkręcił tempo.

Lewy prosty mistrza co chwilę karcił krańcowo zmęczonego, lecz wciąż ambitnego mistrza olimpijskiego z Aten z 2004 roku. I nie wiedzieć czemu w końcówce znów się wycofał, boksując trochę bezpieczniej. W jedenastej rundzie - kiedy niestety było już praktycznie po wszystkim, a Powietkin chwiał się od samego podmuchu wiatru, "łaskawy" sędzia Pabon w końcu zareagował i dał Kliczce ostrzeżenie. To na tym etapie nie mogło już oczywiście nic zmienić...

Zadziorny i szalenie ambitny Aleksander do ostatniej sekundy próbował przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale sensacji nie było. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali na korzyść Kliczki - wszyscy zgodnie 119:104.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.