Boks. Hopkins. Rewitalizacja

Floyd Mayweather działa jak najsilniejszy magnes świata. Do długiej kolejki wyrywających się do bitki z nim dołączył Bernard Hopkins, nie tylko najstarszy mistrz świata, nie tylko jeden z najlepszych defensorów, ale i żywa odpowiedź na pytanie: "Czegóż to człowiek nie zrobi dla pieniędzy?"

Jest bowiem w przypadku Hopkinsa jeden podstawowy problem. 48-letni, bodaj najbardziej obok Mayweathera znany pięściarz w Ameryce, bije się od niemal dekady w kategorii półciężkiej (limit 79,4 kg), czyli w każdej walce jest około 13 kg cięższy od młodszego o 12 lat rywala. Floyd, którego królestwem jest kategoria półśrednia (limit 66,9 kg), robi czasem wyjątki i wyskakuje w górę dla wielkiej wypłaty - jak w ostatnim pojedynku z Saulem Alvarezem, kiedy sam nabrał trochę masy i zgodził się, aby przeciwnik był cięższy. Ale aż o 13 kg? Na to Floyd się nie zgodzi.

- Dobra, wybiorę się do Houston albo w inne gorące miejsce, będę biegał jak pies, harował jak wół i schudnę do 72 kg - mówi Hopkins, obecnie ważący około 13-15 kg więcej.

Piszący te słowa autor, żwawy 49-latek, łapie się w tym momencie za głowę, bo walczy co dzień o każde pół kilo i ten zażarty pojedynek mniej więcej co drugi dzień kończy się porażką. Pięściarze są jednak innym gatunkiem człowieka. Dla nich kilogram jest przeciwnikiem, którego biją często, bez przyjemności, ale i bez większych ceregieli. Taki Riddick Bowe w jednej walce z Andrzejem Gołotą ważył 115 kg, w drugiej - po pięciu miesiącach - 105, choć nie musiał trzymać się limitów, po prostu chciał być lżejszy i szybszy. Wiadomo, w wadze ciężkiej zapas zbędnego ciała jest większy, więc i łatwiej jest go zrzucić. Ale Tomasz Borowski, wicemistrz świata amatorów z 1995 roku w kategorii średniej, hulał z kilogramami - 10 w górę, 10 w dół. Tomasz Adamek męczył się w wadze półciężkiej, bo musiał przed pojedynkami pozbywać się około ośmiu kilogramów, czasem nawet więcej, bo w jego diecie pojawiała się, niestety, podwawelska z cebulką. W walce z Chadem Dawsonem, w której stracił tytuł mistrza świata w kategorii półciężkiej, przez to odchudzanie wyglądał jak suchy preparat mięśniowy, gotowy do okazania studentom anatomii. - Zamiast katować się przy zbijaniu wagi, wolę skoncentrować się wyłącznie na treningu bokserskim. Przy moich 189 cm utrzymanie wagi poniżej 80 kg, a przy tym nietracenie siły, było naprawdę ciężkie. Nie jestem też już pierwszej młodości, za sobą mam dziesięć lat wyrzeczeń i mój organizm zaczął się buntować - mówił po walce Adamek i przeniósł się o kategorię wyżej.

Hopkins nie jest pierwszej młodości, a nawet drugiej, ale - co wymyka się stereotypom bokserskim - jest okazem zdrowia. Nie pije, nie pali, nie ćpa, je odpowiedzialnie pod okiem dietetyka. Dzięki temu rusza się jak młodzieniec i dopóki tak jest, wszystko w porządku. Archiwa zresztą pełne są podstarzałych pięściarzy - w ringu występowali ludzie po pięćdziesiątce, jak ciężcy Larry Holmes (53 lata w ostatniej walce), Marion Wilson (52) czy weteran z Wietnamu Saoul Mamby, który stoczył w 2008 roku swoją ostatnią walkę jako 61-latek w kategorii lekkopółśredniej.

W Atlantic City Hopkins - jako mieszkaniec nieodległej Filadelfii - wciąż jest wielką atrakcją. W zeszłym roku na jego walkę z Chadem Dawsonem w Boardwalk Hall dostawiano 1300 krzeseł, aby sprostać zapotrzebowaniu. Hala wypełniła się całkowicie - było 8300 widzów, czyli pojedynek osiągnął najlepszy wynik w stolicy kasyn Wschodniego Wybrzeża od czterech lat, kiedy B-Hop sprawił pierwsze w karierze lanie Kelly'emu Pavlikowi.

Czy Mayweather będzie miał ochotę bić się ze zrewitalizowanym Hopkinsem?

Decyzje nie zapadły, bo do maja, kiedy Floyd planuje kolejny pojedynek z prawie 300-milionowego kontraktu z telewizją Showtime, jest dużo czasu. Przebierają nogami o ćwierć wieku młodsi od Hopkinsa, dynamiczni pięściarze, przyciągający wyrobioną bokserską publiczność - Danny Garcia, w okolicach wagowych są Timothy Bradley, który niedługo spotka się z Juanem Manuelem Marquezem, Amir Khan, który spotka się z Devonem Aleksandrem, mistrz nokautu Marcos Maidana, który zmierzy się z niepokonanym Adrienem Bronerem. Wszyscy liczą na zwycięstwa i rozbicie banku. Koniecznie w kasynie MGM Grand, mateczniku Mayweathera.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.