Boks. Michalczewski: Wawrzyk idzie na pożarcie

- Wawrzyk idzie na pożarcie - mówi Dariusz Michalczewski przed walką Andrzeja Wawrzyka z Aleksandrem Powietkinem o mistrzostwo świata wagi ciężkiej federacji WBA. Mimo to były mistrz kategorii półciężkiej i juniorciężkiej nie skreśla Polaka. - Wszyscy bokserzy mają podobne głowy, ale tony, które spadają na nie w królewskiej kategorii, są największe. Dlatego w niej najłatwiej o niespodzianki - przekonuje ?Tygrys?. Walka w piątek o 19.45. Relacja na żywo w Sport.pl oraz w aplikacji Sport.pl LIVE.

Niespełna 26-letni Wawrzyk, podobnie jak starszy od niego o osiem lat Powietkin, nie poniósł jeszcze porażki na zawodowym ringu. Ale Polak w żadnej ze swych 27 walk (13 wygrał przed czasem) nie mierzył się z pięściarzem ze światowej czołówki. Rosjanin (25 zwycięstw, 17 przez nokaut), który jako amator był m.in. mistrzem olimpijskim (Ateny, 2004 rok) i świata, w ostatnich latach pobił m.in. Chrisa Byrda, Eddiego Chambersa, Jasona Estradę, Rusłana Czagajewa, a ostatnio Marco Hucka i Hasima Rahmana.

Dla Powietkina, czempiona "regularnego" federacji WBA, walka z Wawrzykiem jest tylko elementem przygotowań do wrześniowej potyczki z superczempionem, Władimirem Kliczką.

- Trzeba powiedzieć sobie szczerze, że Wawrzyk ma bardzo, bardzo małe szanse na zwycięstwo. Ale nie chcę być kolejnym, który powie, że to jest 90 do 10 dla Powietkina, i na tym skończy - mówi Michalczewski. - Oczywiście Wawrzyk idzie na pożarcie, ale walczy w wadze ciężkiej, a w niej zdarza się więcej niespodzianek niż w niższych kategoriach. Prawda jest taka, że wszyscy bokserzy mają podobne głowy, ale tony, które spadają na nie w królewskiej dywizji, są największe. Dlatego tu, jak nigdzie indziej, jeden cios potrafi załatwić sprawę - dodaje.

Michalczewski jest przekonany, że w moskiewskim ringu Wawrzyk musi szukać właśnie tego jednego ciosu. - Na pewno wie, z kim będzie boksował i zdaje sobie sprawę z tego, że wygrać może tylko w jeden sposób. Powietkin będzie chciał go skończyć jak najszybciej, żeby się spokojnie szykować na Kliczkę. Myślami będzie już przy Ukraińcu, Polak musi spróbować to wykorzystać - przekonuje "Tygrys". - Innej opcji Wawrzyk nie ma, bo chociaż jest o siedem centymetrów wyższy i ma większy zasięg ramion, to umiejącego skracać dystans Powietkina nie utrzyma z dala od siebie przez 12 rund. Zwłaszcza że na takim dystansie jeszcze nie boksował. Wawrzyk na pewno nie wygra tej walki na punkty - tłumaczy Michalczewski.

Były mistrz świata uważa, że walkę z jednym z najlepszych "ciężkich" Wawrzyk dostał za szybko. - Warto byłoby zapytać promotora Wawrzyka, po co chłopakowi ten pojedynek. Ja bym go absolutnie na takie starcie nie skazywał. 25 lat to po prostu za mało. Tu trzeba brać przykład z Kliczków. Ich kariery były prowadzone spokojnie, obaj dostali czas na to, by stać się wielkimi mistrzami i walczyć o pasy. W tej wadze do tytułu dochodzi się dłużej i na to można sobie pozwolić, bo dłużej też można walczyć, choćby dlatego, że nie ma męczących limitów wagowych. Dlatego nie warto się spieszyć, do walk z takimi zawodnikami jak Powietkin trzeba dojrzeć. Niestety, naszym pięściarzom i ich przedstawicielom brakuje pokory - twierdzi Michalczewski.

Mimo wszystko były mistrz zamierza oglądać walkę Wawrzyka i zapewnia, że będzie Polakowi kibicował. - Kciuki za Wawrzyka trzymam bardzo mocno, jestem za nim całym sercem, bo byłoby świetnie, gdybyśmy wreszcie mieli mistrza świata w wadze ciężkiej. Jako fachowiec nie mogę być jak Andrzej Gmitruk, który o 45-letnim Andrzeju Gołocie mówi, że jest szybki, dynamiczny i błyskotliwy, a wszyscy widzimy, że nie jest. Dlatego mówię wprost, że szanse Polaka są bardzo małe, ale kibicować Wawrzykowi warto, bo może mu się poszczęścić - kończy Michalczewski.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS i na Androida

Więcej o:
Copyright © Agora SA