W sobotni wieczór Roy Jones Junior decyzją sędziów pokonał na punkty Pawła Głażewskiego. W łódzkiej hali wynik ogłaszano przy akompaniamencie gwizdów. Nie zgadzał się z werdyktem również żaden z telewizyjnych komentatorów. Wydawało się, że Polak był jednak nieco lepszy od utytułowanego, acz podstarzałego Amerykanina, który raz leżał nawet na deskach.
- Z werdyktami sędziów się nie dyskutuje - uciął szybko pogodzony z porażką Głażewski.
- Dopadłem go, miałem go na deskach, po którejś rundzie szedł do narożnika na miękkich nogach, parę razy się chwiał - wyliczał jednak w ogóle nie protestujący Polak.
- Myślę, że gdybym miał więcej czasu na przygotowania, wynik byłby do jednej bramki - dodał.
- Moim zdaniem, wygrałem pierwszych pięć rund. Potem był ten knockdown, ale kolejne rundy można było punktować różnie - odpowiedział Roy Jones Junior, który wypowiadał się później o Głażewskim w samych superlatywach.
- Jeżeli ktoś uważa, że coś nie było do końca jasne, mogę w każdej chwili dać rewanż - zapewnił jeszcze.
Głażewski zastępował Dawida "Cygana" Kosteckiego, który został skazany na 2,5 roku więzienia za współkierowanie zorganizowaną grupą przestępczą i niespodziewanie doprowadzony do więzienia kilkanaście dni przed walką z Amerykaninem.
Opluwał rywali, pobił partnerkę - wybryki Derecka Chisory (WIDEO) ?
Czytaj relację z łódzkiej gali ?