Boks. Polskie zwycięstwa za oceanem. Walczymy jak tygrysy

Tomasz Adamek wrócił w swoim stylu - boksując rzetelnie, choć wciąż bez nokautującej siły ciosów. Namordował się z Nagy Aguilerą i uszkodził dłonie

Polak walczył w sobotę w hali na rubieżach Nowego Jorku, dla 1000 osób, z niezbyt wymagającym, choć przyznać trzeba twardym zawodnikiem. Jakaż to różnica w porównaniu z poprzednim pojedynkiem - o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej z Witalijem Kliczką na 40-tysięcznym stadionie w Polsce!

Zobacz wideo

Polak (35 lat, 100,9 kg, 187 cm, 44 zwycięstwa, 28 KO, 2 porażki), wszedł do ringu w Aviator Sports Center w nowojorskim Brooklynie, a właściwie do ringu postawionego w lotniczym hangarze przystosowanym do sportowych widowisk (Aviator Center był przed wojną bazą m.in. Amelii Earhart i pierwszym lotniskiem Nowego Jorku, nazywało się to wtedy Floyd Bennett Field) solidnie przygotowany, i bił się jak zwykle: w sposób przemyślany, aby nie powiedzieć wyrachowany, z niedoskonałą obroną lewej strony i wciąż - mimo zapewnień o poprawie trenera Rogera Bloodwortha, sparingpartnerów i samego pięściarza - bez nokautującego uderzenia. Walka trwała 10 rund, Adamek pokazywał dłonie, które była tak opuchnięte jakby wybierał nimi miód wprost z ula.

- Dopóki nie zrobimy badań i nie będę wiedział co z nimi, nie powiem nic o planach - powiedział pięściarz. - To nie taniec, wychodzimy walczyć jak tygrysy, więc i takich rzeczy można się spodziewać.

Jednak trzeba pamiętać, że Adamek jest drobnokościsty, przyszedł do najwyższej kategorii z wagi półciężkiej, przez juniorciężką, a w amatorstwie był również "średniakiem". Jego kościec nie jest więc tak mocny jak pięściarzy o potężnej budowie, naturalnie predestynowanych do wagi ciężkiej, którzy mogą kruszyć pięściami beton, bo są pewni że to nie ich kości pękną pierwsze. Kłopoty z dłońmi miał nawet Andrzej Gołota, mający pięści zaskakująco drobne jak na tak potężnego, 110-kilowego chłopa. W sierpniu 1998 roku, 10 dni po walce z Correyem Sandersem, w której obijał rywala non-stop przez 10. rund, a ten nie chciał paść na deski, spotkałem się z nim w warszawskim hotelu Victoria. Wciąż chłodził lopuchnięte dłonie odem przyniesionym przez obsługę w coolerze na szampana.

Puchnące pięści mogą w przyszłości stworzyć Adamkowi problem, choć oczywiście nie muszą. Znów, wspominając Gołotę - po pojedynku z Sandersem - w kolejnych walkach narzekał często na opuchnięte pięści, ale nie przeszkodziło mu to bić się dobrze m.in. z Michaelem Grantem, Johnem Ruizem, czy Chrisem Byrdem.

Czasu na wyleczenie dłoni Adamek nie ma dużo, bo 16 czerwca planowany jest kolejny pojedynek, podobno z zawodnikiem wyższej klasy. Więc trzeba się do niego odpowiednio wcześniej zacząć przygotowania, wliczywszy sesje sparingowe.

Adamek stwierdził, że Aguilera (25 lat, 102,7 kg, 191 cm, 17 zwycięstw, 12 KO, 6 porażek), zaskoczył go atakując. Dla obserwatorów zaskoczenie było tym większe, że lewa ręka Adamka nie chroniła tej strony, i od czasu do czasu dochodziły do Polak uderzenia prawą ręką Aguilery. Właśnie prawy tzw. overhand (bity trochę znad głowy, z zamachem) boksera z Dominikany położył w pierwszej rundzie Olega Maskajewa i zakończył karierę Rosjanina, byłego mistrza świata wagi ciężkiej.

Kilka godzin wcześniej i 130 km na południe od Brooklynu, w sali zwanej szumnie Superstar Theatre w bodaj najstarszym kasynie w Atlantic City - Resorts Hotel and Casino - imponujące zwycięstwo w pierwszej rundzie odniósł Artur Szpilka. Terence J. Marbra z trudem podniósł się po potężnym lewym Polaka (jest mańkutem), ale kolejny lewy ruchliwego, agresywnego Szpilki zakończył walkę. Marbra nie wyglądał na "kelnera", co sugerowałoby szybkie zakończenie pojedynku, zaś Szpilka wcale nie przypominał chaotycznego pięściarza z pojedynku z Davidem Saulsberrym sprzed kilku tygodni. Walką "polskiego" wieczoru było starcie dwumetrowców Mariusza Wacha z Tye Fieldsem. Wach znokautował rywala w szóstej rundzie i marzy teraz o walce z pięściarzem z pierwszej 10. rankingu WBC (pojedynek toczył się pod egidą tej organizacji o tytuł WBC International). Jest w nim kilku niezłych pięściarzy przed Wachem (nr 8), m.in. Chris Arreola, Denis Bojcow, Aleksander Dimitrienko, czy również dwumetrowy Tyson Fury, nie licząc oczywiście mistrza nad mistrzami czyli Witalija Kliczki.

Książę Harry pokonał Usaina Bolta "na setkę" [GALERIA] ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.