Gdy wszedłem w zakręt, auto zaczęło się unosić. Próbowałem zareagować skrętem, ale w jednym z kół opona zeszła z felgi, podbiło mnie, obróciło i wylądowaliśmy na dachu - tłumaczył Neuville.
Na koła postawili go kibice, których o poranku na dwukilometrowej próbie pod Salou, gdzie mieści się baza rajdu, było mnóstwo.
W samochodzie Belga uszkodzona była przednia szyba, chłodnica i elementy przedniego zawieszenia. W parku serwisowym mechanicy od razu zabrali się do pracy, bo czasu było mało. Rajd Hiszpanii zaczyna się co prawda od wieczornej próby na ulicach Barcelony, ale w stolicy Katalonii kierowcy muszą stawić się już około godz. 15, by dokonać zapoznania. Wcześniej jeszcze czeka ich ceremonia startu w Salou. Auto musiało być gotowe na godz. 13. I to się w Hyundaiu udało.
Neuville zbytni swoim wypadkiem z odcinka testowego się nie przejął. W pamięci ma podobną sytuację z 2014 roku i Rajdu Niemiec, która skończyła się dla niego dobrze. Wypadek przed rajdem, a potem pierwsze miejsce na mecie. Teraz liczy na powtórkę scenariusza. - Może powinienem mocniej uderzyć, żeby mieć pewność, że szczęście będzie mi sprzyjać? - żartował.
Rajd Hiszpanii jako jedyny w kalendarzu rozgrywany jest na mieszanej nawierzchni. Podczas pierwszych dwóch dni zawodnicy rywalizują na krętych i technicznych szutrach, by na sobotę i niedzielę przenieść się na równe, asfaltowe etapy, przypominające miejscami jazdę bardziej wyścigową niż rajdową. A ze względu na pogodę, w tym roku wyzwanie może być jeszcze większe. Ulewy w połowie października zmieniły charakterystykę szutrowych prób, a zapowiadany na weekend deszcz dodatkowo utrudni rywalizację
W harmonogramie rywalizacji znalazło się 18 odcinków specjalnych o łącznej długości 331,78 km. Otwarcie będzie miało miejsce w czwartek od przejazdu 3,2-kilometrowego odcinka wytyczonego po ulicach Barcelony. W piątek załogi będą rywalizować na szutrowych oesach zlokalizowanych na zachód od Salou, zaś w sobotę i niedzielę czekają na nie asfaltowe próby w prowincji Tarragona.