Robert Kubica (Ford Fiesta RRC) wygrał Rajd Janner, pierwszą rundę tegorocznych mistrzostw Europy. To był świetny początek sezonu i pierwsze kilometry za kierownicą Forda Fiesty, choć nie w specyfikacji WRC, a o klasę słabszym.
Jeszcze przed ostatnim odcinkiem Polak miał 11,8 s straty do Vaclava Pecha, ale skończyło się na 19,9 s przewagi naszego kierowcy. Kubica pokonał Czecha na 18 oesie rozgrywanym już po zmroku na śliskiej i nieprzewidywalnej trasie. Jego tempo było imponujące, nieosiągalne dla reszty stawki. Na mecie miał czas lepszy o 23 sekundy od drugiego kierowcy Austriaka Baumschlagera. Pech był piąty (blisko 32 sekundy straty).
Kubica już podczas pierwszych kilometrów w tym sezonie WRC pokazał, że maskotką cyklu być nie zamierza. W otwierającym cykl rajdzie Monte Carlo zaczął od oesowego zwycięstwa na 25-kilometrowej próbie St Andre de Rosans, którą wygrał z przewagą 14,3 sekundy nad drugim Bryanem Bouffierem i był szybszy o 19,1 sekundy od mistrza świata Sebastiena Ogiera. Na drugim oesie Rajdu Monte Carlo też sukces. Znów zwycięstwo, tym razem liczącą 18 km próbę Le Charce Polak pokonał w rewelacyjnym czasie, był o 4,3 sekundy szybszy od drugiego Latvali. A wszystko w piekielnie trudnych warunkach - w ciemnościach, na śliskich, nieprzewidywalnych i krętych asfaltach.
Po pierwszej rundzie było trzecie miejsce dzięki dobrym wynikom na kolejnych próbach, ale punktów w debiutanckim starcie nie było. Kubica wypadł z trasy na dziewiątym odcinku specjalnym i rajdu nie ukończył. - To był najbardziej imponujący debiut, jaki kiedykolwiek miał miejsce w samochodzie kategorii WRC. Prowadzić po dwóch odcinkach Rajdu Monte Carlo z tak niesamowitą przewagą nad kierowcami na takich samych oponach, to moim zdaniem rewelacyjny wyczyn - wychwalał Polaka szef M-Sportu.
Rajd Argentyny to punk zwrotny w sezonie. Po serii wypadków i awarii wreszcie Kubica nie tylko do mety dojechał, ale i zapunktował. Zajął szóste miejsce w zdobył pierwsze osiem punktów w klasyfikacji mistrzostw świata. Polak uniknął kłopotów, z trasy nie wyleciał ani razu. Dobrze radził sobie na miejscami błotnistych i bardzo dziurawych drogach.
Na Sardynii znów punkty, tym razem cztery za ósme miejsce. Kubica od początku jechał bardzo szybko, plasował się w pierwszej trójce na trzecim, piątym i dziewiątym odcinku specjalnym, ale przez urwane koło podczas przedostatniego dnia rajdu spadł z piątej na ósmą pozycję.
- Kończymy rajd z mieszanymi uczuciami. Odbieram go pozytywnie w 90 procentach. Najważniejsze, że jazda sprawiała mi przyjemność. Teraz nie mogę się już doczekać Rajdu Polski - powiedział na mecie Kubica.
Tłumy kibiców na oesach, trybuny areny w Mikołajkach wypełnione po brzegi, park serwisowy pełen żywiołowo reagujących fanów - wszystko dla Roberta Kubicy. Polak w Rajdzie Polskim przygód nie uniknął, ale dzielnie wracał na trasę, by sprawić frajdę fanom. Na oczach publiczności był o krok od wygrania swojego pierwszego szutrowego odcinka w WRC - na torze w Mikołajkach zabrakło mu tylko 0,3 sekundy do Jari-Mattiego Latvali. Rajd ukończył w drugiej dziesiątce. - Chcę podziękować kibicom i pogratulować organizatorom: było lepiej niż rok temu, szczególnie polskie odcinki były świetne - stwierdził.
Podczas dłuższej letniej przerwy między kolejnymi rajdami WRC Kubica nie próżnował. Zgłosił się do małego włoskiego rajdu, który rozgrywano na asfaltowych drogach w Toskanii. Chciał wykorzystać wolny czas na trening przed końcówką sezonu, która w większości rozgrywa się na asfaltowych drogach. I trenował bardzo udanie.
Kubica i Przemysław Mazur, który zastępował Macieja Szczepaniaka w fotelu pilota, wygrali dziewięć z jedenastu odcinków specjalnych asfaltowego Rally Internazionale del Casentino. Polska para skończyła rajd z 2 minutami i 38 sekundami przewagi nad drugą w klasyfikacji włoską parą Re - Bariani.
Zepsuta skrzynia biegów zaprzepaściła szansę na dobry wynik Kubicy w Rajdzie Niemiec. Polak miał drobną przygodę pierwszego dnia, po której stracił ponad cztery minuty, ale w sobotę wziął się do odrabiania strat. I robił to świetnie.
Polak zaczął od wygrania siódmego odcinka specjalnego (Stein & Wein) - wykorzystał to, że na trasę ruszał jako drugi, gdy droga nie była jeszcze tak zabrudzona przez błoto, i mógł jechać nieco szybciej niż rywale. Po południu wygrał skróconą próbę Peterberg, też nieco szczęśliwie, bo miał zdecydowanie lepsze warunki jazdy. Podczas jego przejazdu tylko lekko mżyło, a gdy jechała czołówka, rozpadało się na dobre. Kierowcy musieli mocno zwolnić, wycieraczki nie nadążały ze zbieraniem wody, a na drodze tworzyły się ogromne kałuże. Czołówka jechała bardzo ostrożnie.
Miał fantastyczny drugi dzień imprezy - wygrał dwa odcinki specjalne i awansował na punktowane 10. miejsce. Niestety, przez awarię auta nie zdobył trzecich punktów w sezonie.
Przed Kubicą cztery starty w WRC i cztery szanse na punkty. Choć teoretycznie Polak powinien lepiej czuć się na asfalcie, bo na tej nawierzchni się wychował, to w debiutanckim sezonie najlepsze miejsca zajmował w imprezach szutrowych. Dlatego z optymizmem należy patrzeć na wrześniowy Rajd Australii. Co potem?
W październiku pojedzie w asfaltowych próbach Rajdu Francji oraz na asfaltowo-szutrowych trasach Rajdu Hiszpanii, a sezon zakończy na początku listopada Rajdem Wielkiej Brytanii. A w międzyczasie możemy spodziewać się występów w małych rajdach asfaltowych rozgrywanych we Włoszech. Polak okazji do treningów za kierownicą auta WRC nie zaprzepaści.
Kubica w WRC:
11-14 września - Rajd Australii
3-5 października - Rajd Francji
23-26 października - Rajd Hiszpanii
13-16 listopada - Rajd Wielkiej Brytanii