Tom Colsoul: W zasadzie tak. Próbowałem też tego drugiego, wiele lat temu, ale na prawym fotelu czuje się lepiej. Jestem zbyt szalony, żeby prowadzić auto rajdowe. Potrafię jechać piekielnie szybko, ale tylko na krótkim dystansie. Ze mną za kierownicą nie ukończylibyśmy zawodów. Poza tym, więcej jest dobrych kierowców niż pilotów.
- Chciałbym żeby tak było, ale jest zupełnie inaczej. W rajdach terenowych na najwyższym poziomie jest pięciu-sześciu naprawdę świetnych pilotów. Wybrałem właściwą robotę.
- Problem z Dakarem jest taki, że ważnych jest tak wiele rzeczy. To impreza inna niż wszystkie. To nie krótki rajd jak w Abu Zabi czy Katarze, gdzie samą prędkością możesz zwyciężyć. A zwłaszcza nie w najbliższej edycji w Peru, gdzie będziemy jeździć głównie po odcinkach pustynnych. Potrzebna będzie fura szczęścia. Ale wierzę w zwycięstwo. Jest to możliwe. Wygraliśmy Puchar Świata, jak równy z równym z ścigał się z nami dakarowy mistrz Nasser Al-Attiyah, więc czemu nie? Możemy wygrać Dakar, ale trzeba mieć mnóstwo szczęścia. Jest to możliwe, ale czy to jest realistyczne? Być może.
- To jest problem, że widzi się nas w roli faworytów. My tak na to nie chcemy patrzeć. Musimy się z tym zmierzyć. Mamy wygrany Puchar Świata, w Dakarze pojedziemy z numerem 303 i czy nam się to podoba, czy nie, presja jest. Poradzimy sobie z nią. Nie chcemy też przyjechać na dziesiątym miejscu, mamy swoje ambicje. Powinniśmy walczyć o czołowe lokaty.
- Lubię nawigować na wydmach. To nie jest dla nas źle tym bardziej, że Kuba bardzo dobrze prowadzi w piasku, zakopujemy się rzadko. To może być nasza przewaga. Ale z drugiej strony nie lubimy ścigać się przez 10 dni w takich samych warunkach. Dobrze jest mieć jakieś urozmaicenie, odcinki gdzie można wcisnąć gaz do dechy. To nie będzie Dakar, na którym będziemy się dobrze bawić, ale na pewno będzie bardzo interesujący.
- Na pewno nie. Będzie to jeden z najtrudniejszych. Wydmy w Peru są bardzo zdradliwe nie tylko dla pilotów, ale i dla kierowcy. Będzie wiele niespodzianek, nie do końca wiemy, czego oczekiwać. Nie będzie dobrej zabawy na trasie, ale mam nadzieję, że będzie okazja do świętowania na mecie.
***
Na starcie 41. edycji Rajdu Dakar stanie 7 stycznia w Limie 534 zawodników w 334 pojazdach. W nadchodzącej edycji rywalizować będą na terytorium Peru. 7 stycznia pojazdy staną na starcie rajdu, a marzeniem każdego uczestnika będzie powrót do Limy po pokonaniu 5 000 kilometrów, w tym 3 000 kilometrów odcinków specjalnych. To będzie niezwykle intensywny Dakar.