Małysz usiadł za kierownicą jednej ze stołecznych taksówek, podejmując pasażerów z różnych punktów miasta. W trakcie jazdy były skoczek prowokował pasażerów do rozmowy, wyczekując ich reakcji. Część z nich od razu zorientowała się kim jest kierowca, inni brali go za sobowtóra Małysza lub nie rozpoznawali wcale. O tyle większe było ich zdziwienie gdy Adam ujawnił się, zdejmując okulary. - Proszę o uśmiech, są Państwo w ukrytej kamerze. Prima Aprilis - wyjaśniał Małysz.
Jednak największą prima aprilisową niespodziankę mieli Ci klienci, po których zamiast regularnej taksówki, podjeżdżał Małysz swoją dakarową rajdówką. Zaskoczonych pasażerów zabierał na kurs ulicami centrum Warszawy. Orzeł z Wisły znudzony powolnym ruchem komunikacyjnym w mieście znajdował skróty, gdzie mógł rozwinąć skrzydła i pokazać swoje off-roadowe umiejętności.
- Jestem w szoku. Ale zrobiliście mi numer! Na początku, gdy podjechała rajdówka z napisem TAXI, oniemiałam - opowiada Malwina, którą Małysz przewiózł dakarówką. - Byłam przekonana, że zaraz nadjedzie zwykła taksówka. Do tej pory ręce mi się trzęsą, nie spodziewałam się, że kiedykolwiek przejadę się takim samochodem i to z Adamem Małyszem! - dodaje.
Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone