Dyrektor Rajdu Polski: Największa hopa znajduje się na odcinku pod Gołdapią

- Na Mazurach jest wiele pagórków, a tuż przed nimi kierowcy zazwyczaj osiągają najwyższą prędkość. Traci się wówczas przyczepność i całym samochodem wylatuje się w powietrze. Największa hopa znajduje się na odcinku pod Gołdapią - mówi Jarosław Noworól, dyrektor Rajdu Polski.

Kliknij, aby powiększyć - mapa rajdu:

Waldemar Bargiel: Który odcinek specjalny w 71. Rajdzie Polski jest najciekawszy?

Jarosław Noworól: Wytypowałbym dwie takie trasy. Pierwsza z nich to OS Gołdap. Jest dość długi, ponieważ liczy aż 35,17 km. Czasy, które kierowcy na nim uzyskają, będą decydujące dla klasyfikacji generalnej. W sobotę wszyscy uczestnicy przejadą po nim dwukrotnie. Kolejnym ciekawym odcinkiem jest OS Baranowo. To ostatni etap rajdu, czyli "power stage". Oznacza to, że za zajęcie trzech pierwszych miejsc na nim można otrzymać dodatkowe punkty do klasyfikacji mistrzostw świata. Mimo że po wcześniej przejechanych 23 oesach różnice czasowe między załogami będą już nie do zniwelowania, to i tak wszyscy będą walczyć na całego.

Na Mazurach jest wiele pagórków, a tuż przed nimi kierowcy zazwyczaj osiągają najwyższą prędkość. Traci się wówczas przyczepność i całym samochodem wylatuje się w powietrze. Największa hopa znajduje się na odcinku pod Gołdapią.

Na trasie każdego odcinka specjalnego będą wyznaczone punkty widokowe dla kibiców, do których prowadzić będzie jedna droga dojazdowa. Będzie tam także można coś zjeść. Wszystkie pozostałe będą pozamykane. Dlatego przed wyruszeniem na trasy zapraszam na stronę internetową Rajdpolski.pl, gdzie znajduje się wiele cennych dla widzów wskazówek.

Kto jest największym faworytem Rajdu Polski?

- W tym roku niedościgniona jest ekipa Volkswagena. Do tej pory odbyło się sześć rajdów zaliczanych do mistrzostw świata, spośród których cztery wygrał Sebastien Ogier, a dwa - Jari-Matti Latvala. Trzeci zawodnik tego teamu - Andreas Mikkelsen - także zajmuje miejsca blisko czołówki. Dlatego uważam, że losy zwycięstwa rozstrzygną się między Ogierem a Latvalą. Są też Polacy w WRC - Robert Kubica, Michał Sołowow oraz Krzysztof Hołowczyc. Krzysztof jako kierowca miejscowy po większości tych odcinków kiedyś już jeździł. Od wielu lat startuje na trasach Warmii i Mazur. Dla nich przyjadą fani rajdów. Miejsca noclegowe w okolicach Mikołajek od dawna są wykupione.

Największym magnesem dla kibiców będzie udział Roberta Kubicy. W zeszłym roku nie ukończył Rajdu Polski, ale teraz, bogatszy o doświadczenie, może namieszać w planach najlepszym...

- Moim zdaniem aktualnym celem Roberta jest dojechanie do mety. Wszystkim zależy, aby ukończył rajd. Uważam, że dla niego to także najważniejszy cel, nawet kosztem osiągniętego wyniku. Kubica jest specjalistą od rajdów asfaltowych, a szutrowej nawierzchni cały czas się uczy.

Rajd po raz pierwszy w historii odbywa się w Polsce i na Litwie. Dlaczego?

- Organizacja imprezy w dwóch państwach nie była zależna od nas. Takie wytyczne postawiła nam Światowa Federacja Sportów Samochodowych [FIA]. Musieliśmy się po prostu do tego dostosować. Kontrolujemy to, co się dzieje na Litwie, ale to nasi koledzy z zagranicy w pełni odpowiadają za przeprowadzenie swoich oesów.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.