Rajd Dakar. Przez pampę i Atakamę

Po raz drugi Rajd Dakar przejedzie przez Argentynę i Chile. Od 1 do 16 stycznia kierowcy i motocykliści przemierzą 9 tys. km, m.in. przez Andy i najbardziej suchą pustynię świata - Atakamę.

W zeszłym roku na trasę wyjechało 500 uczestników. Do mety dojechało 268. - Gdyby organizatorzy nie odwołali lub skrócili kilku etapów, dojechałoby kilkanaście samochodów - mówi Krzysztof Hołowczyc. - Mimo to lubię jeździć w Ameryce Południowej, bo tu ludzie rzeczywiście emocjonują się rajdem. Ale już w przyszłym roku wracamy do Afryki. Kolejna edycja odbędzie się w Libii i Egipcie - zdradza.

Tym razem ma być trudniej, bo zrezygnowano z etapów w argentyńskiej prowincji Rio Negro na rzecz dodatkowych dni na pustyni. Już na początku jest kłopot, bo Argentynę nawiedziła powódź i część trasy pierwszego etapu została zalana. W dodatku uczestnicy przejadą argentyńsko-chilijską pętlę w odwrotnym kierunku niż w poprzedniej edycji, więc np. etap, na którym wypadek miał rok temu lider Carlos Sainz, czeka ich już na początku.

Na starcie zabraknie fabrycznych samochodów Mitsubishi, które przez ostatnie lata dominowały. Po zeszłorocznym niepowodzeniu zespół się wycofał, choć cały czas wspiera prywatnych kierowców. Liderzy, czyli Francuz Stephane Peterhansel i Hiszpan Nani Roma, pojadą w samochodach BMW X-Raid Team. Ale faworytów trzeba szukać wśród kierowców gwiazdorskiego teamu Volkswagena. Giniela De Viliers i Mark Miller rok temu zajęli pierwsze dwa miejsca. Były mistrz świata WRC Hiszpan Carlos Sainz prowadził w klasyfikacji do wypadku na 12. etapie. Do zespołu dołączył też startujący rok temu w BMW Nasser Al-Attiah. Katarski książę przed rokiem wygrał dwa odcinki specjalne i też był liderem do czasu dyskwalifikacji.

- Carlos i Nasser są trochę szybsi od De Viliersa i jeśli przejadą rajd czysto, to mogą wygrać. Wszyscy wiedzą, jak piekielnie szybkie są BMW, ale Volkswagen wydał ogromne pieniądze na przygotowania - twierdzi Hołowczyc, który pojedzie zmodyfikowanym Nissanem Navarra. - Nie będzie mi łatwo choćby obronić piąte miejsce, ale jeśli będziemy się trzymali tuż za czołówką, to każda "przygoda" tych przed nami będzie nas przesuwała do przodu - dodaje. Polak rok temu był piąty również dlatego, że z wymienionej szóstki faworytów do mety dojechało trzech.

W tym roku z Buenos Aires wystartuje 14 Polaków. W zespole Orlen Teamu oprócz Hołowczyca pojedzie trzech motocyklistów, w tym 11. w zeszłym roku Jakub Przygoński. Własny zespół R-Sixteam we współpracy z Polskim Związkiem Motorowym wystawi tajemniczy biznesmen z obywatelstwem szwajcarskim Robert Szustkowski. W jego składzie pojedzie Rafał Sonik, trzeci w klasyfikacji quadów w poprzedniej edycji.

Polacy w Rajdzie Dakar 2010

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.