F1. Kubica i Renault rządzą w królestwie unikania błędów

Sebastian Vettel zgubił w siedmiu tegorocznych wyścigach aż 56 punktów. Robert Kubica - zaledwie kilka. To właśnie dlatego Polak jest na wysokim, szóstym miejscu w klasyfikacji konstruktorów.

Sport.pl na Facebooku! Sprawdź nas ?

- Robert przejechał kolejny świetny wyścig - powiedział po Grand Prix Turcji główny inżynier Renault Alan Permane. Kubica zajął w nim szóste miejsce, nie popełnił żadnego błędu. A bolid znów był niezawodny.

Wychwalanie Polaka to stały punkt konferencji prasowych francuskiego zespołu w tym sezonie. Kubica dwukrotnie stawał na podium, tylko raz był poza dziesiątką i z dorobkiem 67 punktów wyprzedza m.in. Felipe Massę (Ferrari) oraz Nico Rosberga i Michaela Schumachera (obaj Mercedes). W porównaniu z przedsezonowymi oczekiwaniami to niespodzianka.

Renault od pierwszego wyścigu rozwija się jednak szybko i ma coraz większe ambicje. W Turcji Kubica był szybszy od kierowców Ferrari, a przed czerwcowymi wyścigami w Kanadzie i Hiszpanii szef zespołu Eric Boullier mówi: - Naszym celem jest pokonanie w kwalifikacjach Mercedesa.

Za sprawą Kubicy skuteczność Renault jest w tym sezonie niebywała - rywale z faworyzowanych zespołów gubią punkty regularnie, straty rekordzisty Vettela z Red Bulla można szacować na aż 56 punktów - w Bahrajnie i w Australii Niemiec jechał po pewne zwycięstwa, ale w obu przypadkach doszło do awarii samochodu.

W miniony weekend w Turcji Vettel mógł być przynajmniej drugi, ale kolizja z kolegą z zespołu Markiem Webberem sprawiła, że nie ukończył wyścigu. Teoretycznie szybszy kierowca z najlepszego w stawce Red Bulla ma w sumie tylko 78 punktów - o zaledwie 11 więcej niż Kubica.

Tracą też inni - lider klasyfikacji generalnej Webber zepsuł swój wyścig w Australii, wjeżdżając w tył samochodu Lewisa Hamiltona. Ten z kolei zawalił kwalifikacje w Malezji, a w Hiszpanii stracił podium ze względu na eksplozję opony.

Taktyczne błędy zespołów w kwalifikacjach miały wpływ na słabe wyniki wszystkich kierowców McLarena i Ferrari w Australii, ale Hamilton, Jenson Button, Fernando Alonso i Felipe Massa gubili punkty także na innych torach. Button szybko zakończył jazdę w Monako, bo mechanik zapomniał zdjąć pokrywę z wlotu powietrza, które miało chłodzić silnik.

Alonso na ulicach księstwa rozbił się na treningu, przez co nie mógł wystartować w kwalifikacjach. Massa najczęściej przegrywa rywalizację z Alonso i jeździ poniżej poziomu oczekiwanego przez Ferrari. Nierówno jeżdżą też mercedesy - Rosberg zepsuł start w Hiszpanii, przez co dojechał na metę na 13. pozycji, a Schumacher źle zinterpretował przepisy w Monako i z siódmego miejsca na mecie został przesunięty na 12.

Nie wszystkie wymienione wyżej błędy były zawinione przez kierowców - punkty faworytom odbierały nietrafione decyzje taktyczne, błędy mechaników lub awarie samochodów. W tym skomplikowanym świecie, gdzie ludzkie słabości łączą się ze złośliwością przedmiotów martwych, Kubica i Renault nie ponieśli jednak ani jednej znaczącej porażki.

Kubica stracił co prawda punkty w Australii, ale to uderzenie force india Adriana Sutila, a nie błąd Polaka oznaczało spadek z dziewiątej na 21. pozycję. Kubica z końca stawki przebił się na 11. miejsce, do punktu zabrakło sześciu i pół sekundy. Polak stracił też pozycje na starcie w Barcelonie (trzy) i w Monako (jedną), ale w tym pierwszym wyścigu odrobił dwa miejsca, a w drugim obronił podium.

Formuła 1 XXI wieku, w której wyprzedzenia to rzadkość, jest często grą błędów. Wygrywa ten, kto popełni ich mniej. Renault Kubicy nie jest jeszcze tak mocne, aby zwyciężać, ale pod względem eliminowania pomyłek jest na pierwszym miejscu.

Ferrari nie dla Roberta Kubicy? 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.