W ostatnim wyścigu Polak maksymalnie ryzykował, długo nie zmieniając opon, podobnie jak Jenson Button. Obu się opłaciło - tylko obrońca tytułu mistrza świata przyjechał przed Polakiem.
Kubica chłodzi nastroje przed następnym Grand Prix, które odbędzie się na torze w Malezji. Jest to dla Polaka niezwykle szczęśliwy tor, bo właśnie tam w 2008 roku po raz pierwszy stawał na drugim stopniu podium w barwach BMW. Mimo wszystko kierowca Renault raczej nie wierzy w powtórzenie tamtego rezultatu.
- Nie spodziewaliśmy się finiszować na podium, dlatego dla mnie i całego zespołu Renault wynik z Australii jest szczególny. Muszę podziękować wszystkim osobom pracującym w naszym teamie - mówi Kubica.
- Mimo to, musimy pozostać realistami. W normalnych warunkach nie jesteśmy w stanie walczyć o podium, więc ciągle musimy naciskać i starać się złapać kontakt z czołówką - podkreśla Polak, który dodaje, że mówiąc o "normalnych warunkach" ma na myśli zmienną pogodę, która towarzyszyła wyścigowi w Melbourne.
- Przed GP Malezji trudno cokolwiek wyrokować, bo jesteśmy dopiero po dwóch wyścigach. Nie sądzę, żeby tor w Kuala Lumpur był dla nas najlepszy, ale odkryliśmy, że nasz bolid zachowuje się lepiej w cieplejszych warunkach. Malezyjskie upały mogą nam pomóc.
Serwis planet-f1.com zastanawia się, czy Renault jest w stanie potwierdzić w Malezji, że może dołączyć do czołowych zespołów w tym sezonie. Wprawdzie Robert Kubica zrobił na wszystkich ogromne wrażenie, zajmując w Australii drugie miejsce, ale warunki na torze w znaczny sposób mu to ułatwiły. W najbliższą niedzielę Polak, jak i cały zespół Renault, stanie przed szansą udowodnienia, że ma szanse walczyć o najwyższe pozycje w tym roku.
Będzie gorąco na torze w Malezji ?