Grand Prix Singapuru: Moc BMW tłumi silnik

Jak spisze się Robert Kubica w widowiskowym, nocnym wyścigu o Grand Prix Singapuru? Powinno być nieźle, o ile wytrzyma silnik. Jeśli padnie, Polak będzie bez szans. Dziś o godz. 16 kwalifikacje, w niedzielę o 14 - start.

Kubica: Niebezpieczne wybory i trud >

 

Kubica ma jeszcze w zapasie jeden silnik do wykorzystania w limicie określonym przepisami Formuły 1. Na cały sezon musi ich wystarczyć osiem. Sebastian Vettel nie ma już żadnego. Jeśli przytrafi się awaria, będą w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Zamontowanie do bolidu dziewiątego silnika oznacza dotkliwą karę - przesunięcie o dziesięć miejsc na starcie. Na tak trudnym, technicznym torze, jakim jest Singapur, to strata niemal nie do odrobienia. Obaj kierowcy oszczędzali silniki na piątkowych treningach. Długo nie wyjeżdżali z garaży, podczas drugiej sesji już po zmroku (w Singapurze było po 21) Kubica pojawił się na torze dopiero po półgodzinie. I osiągnął od razu niezły czas. To może sugerować, że zmiany poczynione przez team BMW Sauber przynoszą efekty, tym bardziej że na nocnym treningu genialnie spisywał się kolega Kubicy Nick Heidfeld. Miał trzeci czas za Heikki Kovalainenem z McLarena.

Ostatni zryw BMW, żeby odejść z klasą: Kubica z kolejnym pakietem Przypomnijmy: bolidy BMW Sauber zyskały nowy pakiet aerodynamiczny i kilka innych poprawek. - Samochód jest silny i szybki - mówił Kubica. Czy to wystarczy na podium? Dobry wynik jest zespołowi Polaka bardzo potrzebny. Bo to ostatnia szansa w sezonie, aby cokolwiek osiągnąć. Dla pracowników teamu, który wycofuje się z F1, to arcyważne. Wszak szukają być może nowych miejsc zatrudnienia, a kolejnych poprawek w bolidzie już w tym roku nie zaplanowano. Na treningach najlepsze wrażenie robiły maszyny Brawn GP, który pewnie zmierza po tytuły mistrzowskie konstruktorów i kierowców. Pierwszą sesję wygrał Rubens Barrichello, przed Jensonem Buttonem. Kubica był 8. W drugiej najszybszy był Vettel, przed Fernando Alonso. Kubica skoncentrował się na ustawieniach bolidu i miał 10. rezultat. Uśmiechy na torze w Singapurze wywołała kraksa Romaina Grosjeana z Renault. Francuz uderzył w bandę dokładnie w tym miejscu, co rok temu Nelson Piquet, bohater crash-gate dającej ustawione zwycięstwo Alonso. W Singapurze wszystkim zależy, aby widowiskowy nocny wyścig wymazał wspomnienie po największej aferze w F1 ostatnich lat.

 

Więcej o Formule 1 - czytaj tutaj >

Copyright © Agora SA