F1. Przyszłość Kubicy - jeśli nie Ferrari, to co?

Robert Kubica jest jednym z najgorętszych nazwisk transferowych w Formule 1. Po wycofaniu się BMW Sauber Polak raczej nie zostanie na lodzie. Gdzie będzie jeździł w przyszłym sezonie, skoro miejsce w Ferrari jest już zajęte? Różne scenariusze analizuje na swoim blogu Bartosz Raj ze Sport.pl

McLaren - tu miejsce ma się zwolnić po Heikki Kovalainenie, który ponoć nie spełnia oczekiwań szefostwa. Plotki o rozmowach McLarena z Kubicą pojawiają się od kilku tygodni regularnie w brytyjskiej prasie, króluje "Daily Mail" (w środę jednak napisali, że Kubica w Ferrari...). Polak miałby tu za partnera Lewisa Hamiltona, wciąż aktualnego mistrza świata. Byłby kierowcą numer 2, ale sportowo - awans. Ekipa McLarena jako pierwsza udowodniła, jak ciężką pracą przejść ścieżkę katastrofa-słabość-miernota-średnio-pechowo-dobrze-rewelacyjnie.

Brawn GP - przyszłości Kubicy u Rossa Brawna przyjrzał się m.in. "Guardian". Rubens Barrichello ma zakończyć trwającą 15 lat karierę w F1. Nie ma jednak gwarancji, że zespół, który zbudował swoją potęgę na zgliszczach Hondy (stąd sukces na początku sezonu, kiedy wszystko działało świetnie przygotowane jeszcze za pieniądze Japończyków), będzie tak dobry w przyszłym sezonie. Kubica byłby numerem dwa - obok Jensona Buttona - można przeczytać na blogu Raja.

Renault - przyznaję, że jakbym miał może nie tyle stawiać pieniądze, co wybrać jakąś plotkę/scenariusz, do którego jestem osobiście przywiązany, to byłby to ten - Kubica w Renault. Jeśli nie wyjdzie opcja z Ferrari oczywiście Polak mógłby trafić pod skrzydła swojego przyjaciela od pokera Flavio Briatore. Tyle tylko, że to mógłby być zupełnie inny team niż teraz, zupełnie nowy zespół, bez Alonso (Ferrari), Nelsona Piqueta (ostro krytykowany), ale też bez... nazwy. Od koncernu mógłby go przejąć sam Briatore (mówił kiedys o tym, zupełnie serio), możliwości ma, ciekawe jak na kryzys zapatruje się potężny francuski moloch samochodowy?

Gdyby nie BMW Roberta Kubicy nie byłoby w F1 Wszystkie scenariusze na blogu Raja >

Więcej o:
Copyright © Agora SA