GP Monako: Czy Kubica dogoni stracony czas?

Cięcie kosztów w Monte Carlo. Grand Prix Monako w stylu glamour przypomina Titanic. Tam też orkiestra grała do końca

W ultranowoczesnym wozie gościnnym McLarena znów wystawiono żółty kask mistrza świata Lewisa Hamiltona. Tak jak rok temu na pokrywie kasku jubilerzy Steinmetza inkrustowali brylantami za dziesiątki tysięcy funtów "Jedynkę". Lewis nosi też pierścień z brylantem - podarunek za zwycięstwo w 2008 roku.

Wczoraj wieczorem bawiono się w Red Bullu - impreza dla 500 osób w wynajętej marinie i specjalnie wybudowanych pawilonach, najlepszym miejscu na party w całym księstwie. Goście z tarasu podziwiali olbrzymi niebieski motojacht ze złotymi maniskułami FB na kominie, od Flavio Briatore z Renault i nazwy "Force Blue". Stał w cieniu 95-metrowego białego okrętu "Vijaya Mallyi" właściciela Force India. Motorówka wożąca gości "Indian Empress" na brzeg jest większa od kanonierki, a transatlantyk Hindusa zdominował nawet tak dramatyczną panoramę Formuły 1 jak monakijska. Niczym USS "Missouri" w Pearl Harbour.

Wystarczy poskrobać pozłotkę

i wtedy prześwituje kryzys.

Brytyjskie media donoszą, że po raz pierwszy od 60 lat w Monako nie będzie Jackiego Stewarta, trzykrotnego mistrza świata. Szkot jest twarzą Royal Bank of Scotland, sponsora zespołu Williams, ale bankierzy tym razem go nie zaprosili i nie zapłacą jak rok temu 10 tys. funtów za apartament. RBS zanotował największą stratę w historii brytyjskiego biznesu - 28 mld funtów.

Na treningach miejsca na najlepszych trybunach świeciły pustkami.

W marinie w zeszłych latach trudno byłoby wcisnąć kajak, tyle jachtów stało na kotwicach i tyle dziewczyn w bikini oglądało z nich wyścig, dziś ratuje sytuację "Indian Empress", 24. jacht na świecie pod względem długości.

Dlatego wczoraj motorówki zawiozły na "Force Blue" szefów Formuły 1 cierpiących w kryzysie, oczekujących jeszcze większego dołka i w panice szukających przed nim ratunku. Gdyby mogło być tak jak na konklawe, gdyby Flavio Briatore odcumował jacht i wypłynął w morze, i nie wracał aż do podpisania przez wszystkie zwaśnione strony nowej umowy...

Ale tak nie będzie. Rozmowy będą trwały, następne spotkanie w sobotę.

Ferrari i wielcy producenci chcą innych sposobów oszczędzania niż stanowczo narzucana przez FIA 60-milionowa (w dolarach) czapa budżetowa. Mają trochę racji - jaka firma zgodzi się na okrojenie budżetu o 80 proc., i to już, natychmiast?

FIA też ma rację - bez drastycznego cięcia do Formuły 1 nie dołączą nowe zespoły i może ona zawalić się całkiem.

Ferrari, Toyota, Renault grożą bojkotem, szef F1 Bernie Ecclestone grozi im procesem, jeśli to zrobią, bo w 2005 roku podpisali umowy na udział co najmniej do 2012 roku. Ale nikt nie wyobraża sobie Formuły 1 bez Ferrari. Przechodziłem w Monte Carlo między ulicznymi straganami z koszulkami, kombinezonami, bluzami, butami i okularami - wszędzie panowała czerwień Ferrari. Trochę było barw McLarena, niewiele Renault.

W Formule 1 mawiają: Speed is the name of this game. I rzeczywiście - już od dziś, zaledwie przez tydzień zespoły mogą zgłaszać się do nowego sezonu.

BMW Sauber jeszcze się nie wypowiedział. Staje w roli rozjemcy lub, jak kto chce, w rozkroku. Wiadomo, że Niemcy też chcą oszczędzać, w pierwszym kwartale niemiecki koncern zwolnił 900 pracowników. Tylko jak oszczędzać w Formule 1? To są również pytania o przyszłość Kubicy. Gdzie będzie jeździł, jeśli F1 się podzieli?

Dziś i do końca sezonu na pewno w BMW Sauber, niestety.

Monako daje słabym szansę na sukces

Dzięki Nickowi Heidfeldowi zespół zdobył zaledwie sześć punktów w pięciu wyścigach. Znów nie używa KERS, nie ma podwójnego dyfuzora (jeszcze tylko Toro Rosso nie dysponuje tą częścią bolidu). Klęska idzie za klęską, dwa silniki wybuchły, samochód nie jest poprawiany tak szybko, jak robią to rywale, Kubica jest wściekły.

Ale w Monako kierowcy słabszych zespołów mają szansę na punkty. Polak dobrze jeździ na ulicznych torach, lubi je. A tu rola kierowcy się zwiększa. Dyfuzory mają mniejsze znaczenie, podobnie jak aerodynamika i KERS, wzrasta znaczenie mechanicznej przyczepności. Wystarczy tylko trochę poprawić samochód, o 0,3 s, i przeskoczyć z 16. miejsca na przykład na piąte. Do Brawna, Red Bulla, czyli najlepszych zespołów, BMW Sauber ma daleko, ale w środku peletonu jest już bardzo ciasno. Wystarczy spojrzeć na przygody Jarno Trullego z Toyoty. W Bahrajnie wygrał kwalifikacje, w Barcelonie w kwalifikacjach był siódmy.

Kubica mógłby mieć mieć nadzieję, gdyby nie stracony czas. Nieudany poranny trening w czwartek, tylko 19 okrążeń przejechanych niestabilnym bolidem, kompletna klapa w popołudniowym treningu, 0 przejechanych okrążeń. Na podstawie tych skąpych danych nie da się ustawić dobrze samochodu. Kluczowy będzie więc dzisiejszy poranny trening. Polak musi go wykorzystać od pierwszej do ostatniej sekundy.

Liczby Hamiltona

4

zwycięstwa zaliczył w Monako Brytyjczyk w ostatnich pięciu latach. W 2005 wygrał dwa wyścigi F3, w 2006 wyścig GP2, rok temu w F1. W debiucie w 2007 r. był drugi za Fernando Alonso

Liczby Monako

55

wyścigów GP rozegrano od 1929 roku. Aż 45 wygrali kierowcy ruszający z trzech pierwszych miejsc startowych

Kubica w Monako

2. w 2008 w F1

5. w 2007 w F1

6. w 2006 (1. trening) w F1

26. w 2006 (2. trening) w F1

5. w 2005 World Series by Renault

1. w 1999 w Monako Kart Cup

1. w 1998 w Monako Kart Cup

Sprawdź się na torze F1  ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.