Ferrari bez KERS, Kubica z KERS

Zaskakująca decyzja wielkiego zespołu. Ferrari rezygnuje z systemu odzyskiwania energii kinetycznej w wyścigu, w którym KERS może dać przewagę.

W czwartek na torze w Szanghaju szef zespołu Stefano Domenicali powiedział, że ani Kimi raikkonen ani Felipe Massa nie użyją KERS w Chinach.

Dwa wyścigi, jakie rozegrano do tej pory - GP Australii i Malezji - zdominowały samochody, które KERS nie używały, choć Nick Heidfeld miał urządzenie na pokładzie po drodze do drugiego miejsca na torze Sepang.

Powszechnie uważa się, że system, który w tym roku nie jest obowiązkowy, nie pomaga w osiąganiu najlepszych czasów jednego okrążenia, ale jest skuteczny w sytuacjach wyścigowych takich jak próba wyprzedzania, lub obrona przed wyprzedzeniem. Za pomocą jednego przyciśnięcia guzika kierowca uwalnia zebraną w czasie hamowania energię zmagazynowaną w bateriach. Samochód otrzymuje dodatkowe 80 KM mocy i może wykorzystać ta moc w czasie niecałych siedmiu sekund.

Jednak KERS Ferrari nie jest w pełni bezpieczny. Podczas treningów w GP Malezji Kimi Raikkonen musiał wyskakiwać z dymiącego samochodu po awarii KERS. Prawdopodobnie dlatego Ferrari zrezygnowało z użycia urządzenia w wyścigu, który ewidentnie jest jak stworzony do użycia KERS.

Tego samego dnia, gdy Ferrari ogłosiło swoją decyzję, Robert Kubica powiedział Sport.pl, że użyje systemu po raz pierwszy - na razie podczas piątkowych treningów. Wynik próby da odpowiedź, czy BMW Sauber użyje KERS również w kwalifikacjach i co, za tym idzie, w wyścigu

Przed sezonem w szpitalu znalazł się mechanik BMW Sauber porażony prądem wysokiego napięcia. Ferrari, McLarenowi i BMW będzie ciężko dogonić 'gang dyfuzorów'

Kubica: do czołówki tracimy sekundę - czytaj tutaj ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.