BMW po starcie F1: Bolid Kubicy kwintesencją przeciętności

Jaki błąd popełniło BMW Sauber? Czy jest w stanie dogonić uciekające bolidy rywali, a Robert Kubica walczyć o podium w kolejnych Grand Prix?

W budowie samochodu nie popełniono błędu. Ale bolid jest kwintesencją szarej przeciętności. W dobie rewolucji w F1 inżynierowie BMW Sauber nie wymyślili nic, choć mieli szansę wymyślić wszystko.

Najszybszymi samochodami dysponuje nowy, pomysłowy zespół Brawn, który wygrał dwa wyścigi, Toyota, która zajęła dwa trzecie i dwa czwarte miejsca, Williams, który osiąga świetne czasy i prowadzi w wyścigu, ale który ma piekielnego pecha, wreszcie Red Bull, który jako jedyny wbija się między te zespoły mające podwójne, skuteczne dyfuzory. Dlaczego Kubicy ciężko będzie w tym sezonie o podium i czy nowy bolid coś zmieni

Ktoś powie: ale o co chodzi, przecież BMW Sauber ma cztery punkty i zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji konstruktorów? Gdyby niezawiniona kraksa Kubica miał pewne podium w Australii, a Heidfeld był w niedzielę drugi w Malezji!

Rzeczywiście, w klasyfikacji wyniki nie wyglądają źle. Szczególnie jeśli porówna się je do Ferrari (bez punktu, najgorszy start od 17 lat!), McLarena (punkt) czy chwalonych Red Bulla (1,5) i Williamsa (3,5).

Jednak każdy wyścig to wiele zdarzeń, często o charakterze losowym. Tak się złożyło, że były one korzystne w Australii dla Kubicy, w Malezji dla Heidfelda - choć tu można powiedzieć więcej i bardziej pozytywnie o inteligencji i doświadczeniu Niemca.

Szczęście może się powtórzyć raz czy dwa, ale aby odegrać ważną rolę w walce o tytuł, trzeba czegoś więcej. A BMW Sauber ma mniej. Perspektywy nie są więc różowe.

Spójrzmy, czym dysponują rywale, a czego brakuje bolidowi Kubicy.

Brawn ma fantastycznie skonstruowany bolid, na dodatek z "tym" dyfuzorem. Jest nie do doścignięcia, choć jego kierowcy nie są uważani za najlepszych na świecie. Wychodzi mu wszystko, nawet w monsunowej ulewie w Sepang, choć jako jedyny zespół nie doświadczył w przedsezonowych testach nawet kapuśniaczka.

Toyota i Williams mają dyfuzory trochę inaczej skonstruowane, ale osiągające podobny efekt dociśnięcia tyłu samochodu do ziemi, co pozwala na szybsze pokonywanie zakrętów, czyli na lepsze czasy na całym okrążeniu.

Analizy bolidów Red Bulla zaczynają się zwykle od słów "najbardziej innowacyjny". Jest w nim masa pomysłowych szczegółów, ale najważniejszy to ten, że niby Red Bull nie ma ani dyfuzora, ani KERS, ale jest w czołówce, osiągających najlepsze czasy. Otóż samochód ma specyficznie wyprofilowany kadłub, podniesiony przód, dzięki czemu masy powietrza kierują się pod podwozie pędzącego bolidu. Tam dzięki zwiększonej ilości powietrza lepiej działa tradycyjny dyfuzor.

W efekcie w Australii rekord najszybszego okrążenia był 12 razy bity na zmianę przez brawna prowadzonego przez Jensona Buttona i (aż pięciokrotnie) przez redbulla Sebastiana Vettela. Potem dwa najszybsze okrążenia zaliczył Kubica, a na koniec jeszcze szybszy był Rosberg w Williamsie. W Malezji rekord najszybszego okrążenia bity był już za każdym razem przez samochód z podwójnym dyfuzorem!

Najśmieszniejsze, że te bolidy wcale nie osiągają maksymalnych prędkości. Button był pod tym względem 16. w Australii i 12. w Malezji! Najszybszy na prostej był w dwóch wyścigach Adrian Sutil z Force India!

A co ma BMW Sauber?

Jego inżynierowie siedzieli nad deską kreślarską pół roku, gdy Kubica samotnie walczył o podium z Kimim Räikkönenem, ale nie zaryzykowali. Nie wykorzystali dziury w przepisach do zbudowania podwójnych dyfuzorów. Nie próbowali rewolucyjnych rozwiązań aerodynamicznych, które zastosował Red Bull.

Uparli się za to jak kozły przy nieobowiązkowym KERS za 20 mln euro, którego używa tylko Heidfeld, bo Kubica jest za ciężki. Kiedy analizujemy rozwiązania techniczne BMW Sauber, nasuwa się jedno słowo: konserwa. I ewentualnie drugie: porażka.

Wystarczy spojrzeć na wyniki w drugiej - najbardziej miarodajnej - sesji kwalifikacyjnej dwóch wyścigów. Malezja: Kubica 9., Heidfeld 11. Australia: Kubica 5., Heidfeld 11. Bolid nie jest konkurencyjny. W obecnej formie BMW Sauber i Kubica nie są kandydatami nie tylko do tytułu, ale nawet na podium. Szczerze mówiąc, trudno będzie Polakowi nawet zdobywać punkty - na szczęście nadrabia klasą. Tylko dzięki niej wchodził do trzeciej, finałowej sesji kwalifikacyjnej w GP Australii i Malezji. I startował do wyścigu z przodu stawki.

Do końca sezonu jeszcze 15 z 17 wyścigów, ale czas na bicie na alarm jest odpowiedni. Zakaz testów w trakcie sezonu, szybko odjeżdżające brawny (25 punktów) i toyoty (16,5), zniszczony silnik Kubicy sprawiają, że jeśli w BMW Sauber wciąż poważnie myślą o choćby ograniczonym sukcesie w sezonie, w którym myśleli o tytule, to trzeba się spieszyć ze zmianami.

Za miesiąc Formuła 1 wraca do Europy, a to zwykle oznacza wyrównywanie stawki. 14 kwietnia ostatecznie wyjaśni się, czy dyfuzory zostaną zakazane, czy dozwolone dla wszystkich. W tym drugim przypadku znów trzeba będzie wykazać się inwencją, co nie wróży dobrze, wziąwszy pod uwagę dotychczasowy marazm w pomysłach w BMW Sauber.

Słychać głosy, że już na majowe Grand Prix Hiszpanii Kubica dostanie odchudzony o kilkanaście kilogramów samochód, w którym KERS będzie mógł działać efektywnie. Może wtedy pojedzie szybciej. Ale czy rywale też nie przyspieszą?

Ile silników zostało Kubicy?

Każdy z kierowców może w tym sezonie skorzystać w wyścigach z ośmiu silników - ograniczenie wprowadzono zgodnie z programem cięcia kosztów. Kalendarz obejmuje 17 startów, więc jeden silnik średnio przypada na dwa wyścigi - jeden z nich musi jednak wytrzymać trzy Grand Prix (liczone bez piątkowych treningów, na które kierowcy mają cztery dodatkowe napędy).

W Malezji zepsuł się jeden z ośmiu silników Kubicy. Był to nowy napęd, bo z racji wysokich temperatur wyścig uznano za bardzo wymagający - tylko McLaren korzystał z tych samych silników co w Australii.

Polakowi na ostatnie 15 wyścigów zostało więc sześć nowych napędów i jeden używany z Australii. Użycie nadprogramowego silnika będzie karane cofnięciem o 10 miejsc na starcie.

Ecclestone i Mosley odpowiedzialni za opóźnienie - czytaj tutaj ?

Copyright © Agora SA