Czy Robert Kubica zostanie w Malezji królem deszczu?

W Grand Prix Malezji mogą spotkać się w jednym czasie i miejscu: deszcz, ciemności tropikalnego popołudnia, obniżona przyczepność kół bolidów i kierowcy zmagający się z nowymi urządzeniami jak KERS. Co z tego wyniknie?

F1: Najgorszy start Ferrari od 17 lat

Nad Sepang wiszą ciemne chmury tropikalnej burzy. Prognozy mówią, że nie zmieni się to przez kilka dni. Popołudniowe monsunowe deszcze regularnie zalewają tor, na którym w niedzielę o 17 (w Polsce o 11) ruszą kierowcy do drugiego wyścigu sezonu. W Malezji potrafi lać tak, że - jak mówi Nico Rosberg - nie widać nawet szarego samochodu bezpieczeństwa, który wyjeżdża na tor po wypadku.

Deszcz w F1 to ekstremalne warunki, w których rośnie presja na kierowcy. Mimo specjalnych opon bolid traci 20-30 proc. przyczepności, tworzy się warstwa wody między oponą a asfaltem, która zamienia samochód w odważnik do curlingu, czy - jak mawiają angielskojęzyczni - w Bambi na lodzie.

Deszcz to również wyzwanie dla strategów zespołu - najważniejsze jest wyczucie momentu zmiany opon - głęboko bieżnikowane zakłada się gdy zaczyna padać, zwykłe gładkie, gdy tor przesycha. Straty w prędkości bolidów, które jadą na źle dobranych oponach idą w sekundy, a w F1 to niemal lata świetlne.

Kiedy pada deszcz, kierowca musi wyzwolić swój naturalny talent. Kto ma go więcej, ma większą szansę na sukces.

O największych kierowcach mówiło się "królowie deszczu". Był nim Ayrton Senna, wielki pilot, obdarzony genialnym talentem - kto nie wierzy, niech obejrzy jak wygrywał w deszczu w Donnington Park w 1993 roku, kiedy na pierwszym okrążeniu kolejno wyprzedzał Michaela Schumachera, Damona Hilla, Alaina Prosta i Karla Wendlingera. Lub w Monako w 1984, kiedy w debiutanckim sezonie z 13. miejsca na starcie przebił się słabiutkim Tolemanem na drugie. Przedwczesne przerwanie wyścigu przez stewardów uchroniło Prosta przed stratą zwycięstwa. I w wielu innych wyścigach.

Mówiło się też, że królem deszczu jest Schumacher, gdy w Grand Prix Europy w 2000 roku pokazał siłę Ferrari.

Robert Kubica jeździ w deszczu ze zmiennym szczęściem, ale naturalny talent do jazdy w trudnych warunkach z pewnością ma. W ulewie podczas Grand Prix Japonii 2007 na torze Fuji na ostatnim okrążeniu stoczył na kilku zakrętach pasjonującą walkę z Felipe Massą dysponującym o niebo lepszym samochodem.

W następnym sezonie Polak pokazał lwi pazur podczas Grand Prix Monako. Popełniali wówczas błędy wszyscy - Lewis Hamilton, Kimi Räikkönen, Felipe Massa. Tylko nie Kubica. Ani jednego dotknięcia stalowych barier, ani jednego kontaktu z przeciwnikiem w okresie, kiedy zlikwidowano wspomaganie kontroli trakcji. Ale niedługo potem podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii Polak popełnił jedyny chyba błąd sezonu. Na prostym torze nienaciskany przez nikogo wypadł na pobocze i zakończył wyścig.

- Tor w Malezji ma wszystko, co trzeba, i dla samochodów jest wymagający. Szansa na deszcz jest spora. A to znaczy, że jesteśmy przed wyjątkowo ciekawym weekendem - powiedział Kubica. Magazyn F1: Kubica świetnie przygotowany do sezonu! Wygra w Malezji?

Magazyn F1: Kubica świetnie przygotowany do sezonu! Wygra w Malezji? czytaj tutaj ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.