BMW Sauber straciło sponsora

We wtorek zobaczymy bolid, w którym Robert Kubica będzie się ścigał w przyszłym sezonie. Wiadomo już jednak, że na skrzydłach nie będzie napisu Credit Suisse - szwajcarski bank wycofał się ze sponsorowania zespołu.

Szacuje się, że Credit Suisse dawał na BMW Sauber 17 mln euro rocznie. - Zespół jest na dobrej drodze, ale dla nas to dobry moment na pożegnanie - powiedział rzecznik banku Matthias Friedli. O wycofaniu się Credit Suisse mówiło się od kilku miesięcy, teraz podjęto wiążącą decyzję.

Poprzedni rok był dla firmy nieudany - kryzys finansowy, ale i skandal giełdowy (kilku maklerów nielegalnie zawyżyło wartość kupionych akcji o prawie 2 mld euro) sprawiły, że szwajcarski gigant stracił w sumie ponad 8 mld dolarów. Innym powodem wycofania się z BMW Sauber mógł być fakt, że w Credit Suisse zmienił się dyrektor ds. Formuły 1 - Oswalda Grubela zastąpił Brady W. Dougan, ale teza o oszczędnościach jest uprawniona - w 2008 roku zwolnienia dotknęły ponad 5 tys. osób, w tym roku ma być podobnie.

Credit Suisse sponsorowało zespół od 2001 roku, kiedy startował on jeszcze pod nazwą Sauber Petronas i był kierowany przez Petera Saubera. Do 2005 roku kiedy BMW kupiło zespół, bank posiadał 63 proc. jego udziałów. Bank pozostał jednak przy zespole, bo w tym samym momencie negocjowano z Sauberem nową, trzyletnią umowę. Podpisano ją, a BMW przejęło ją "w pakiecie".

W poprzednich latach Credit Suisse widoczne było na bolidzie na przednim i tylnym skrzydle - tak było jeszcze podczas grudniowych testów w Jerez. Malowanie tegorocznego samochodu, który oznaczony będzie symbolem F1.09, po raz pierwszy zobaczymy we wtorek rano, kiedy zespół zaprezentuje w Walencji nowy bolid.

Odejście ze sponsorowania Credit Suisse to kolejna oznaka kryzysu, która dotknęła F1 i sporty motorowe w ogóle. Kupca wciąż nie znalazł zespół Hondy - japoński koncer wycofał się ze sponsorowania teamu F1 na początku grudnia. Szefowie zespołu prowadzą negocjacje z potencjalnymi kupcami, ale o konkretach nie słychać.

- Nasz udział w najbardziej prestiżowych zawodach motoryzacyjnych jest integralną częścią strategii firmy, która w najbliższym czasie się nie zmieni - zapewniał w grudniu członek zarządu BMW Ian Robertson. - Nie ma lepszej platformy, by zaprezentować i sprawdzić swoje produkty od udziału w rywalizacji F1. Ponadto jest to bardzo dobra reklama. Przez 18 niedziel w roku przez ponad trzy godziny na całym świecie wymienia się nazwę BMW. Taka reklama kosztowałaby niesamowite pieniądze - tłumaczył Robertson.

Sezon Formuły 1 rusza 29 marca w Australii.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.