Kubica w niedzielę był na torze Monza tylko parę chwil. Wszedł do garażu zespołu, rozdał kilka autografów kibicom czekającym na niego, a potem wszedł do ciężarówki zespołu. Potem zniknął. A pracownicy ByKollesa zaczęli pakowanie sprzętu.
Ze stanowisk firmy Michelin zaczęły przyjeżdżać felgi pozbawione opon, znoszono kolejne pudła. W garażu stało jeszcze nadwozie, nad którym debatowali inżynierowie. Jeżdżenia jednak w niedzielę nie będzie.
Przez cały Prolog na Monzy zespół Kubicy przejechał sześć okrążeń. Wszystkie za kierownicą nowego auta pokonał Brytyjczyk Oliver Webb. Polak w kombinezon ubierał się tylko na sesje fotograficzne.
-Jeszcze nigdy nie było tak, żebym zaczynał sezon w kwietniu, a 10 dni przed pierwszym wyścigiem nie miał przejechanego ani jednego metra w aucie - mówił Robert Kubica w sobotę.
Jego zespół ma spore opóźnienia. Przed kwietniowym Prologiem na Monzy planowane były przynajmniej jedne testy, ale z powodu zmian w aucie i oczekiwaniu na części od dostawców, dopiero na legendarnym włoskim torze kończono kompletowanie samochodu. Ostatnie części dojeżdżały w sobotę rano. Auto udało się uruchomić dopiero wieczorem, Oliver Webb przejechał sześć okrążeń, na ostatnim z nich doszło do uszkodzenia tylnego skrzydła auta. Zespół na razie oficjalnie nie komentuje swojego wycofania z Prologu na Monzy i nie wiadomo, czy uszkodzenie skrzydła było powodem rezygnacji z jazd w niedzielę.