Kamil Stoch: Nie chcę, by mnie nazywano "następcą Małysza"

- Kolejnego Adama Małysza nie będzie, on był niepowtarzalny. Ja jestem tylko Kamil Stoch - mówił polski skoczek po zwycięstwie w konkursie w Planicy. Był to ostatni konkurs w karierze Adama Małysza. Stoch elegancko skłonił się przed Małyszem, a nawet... zatańczył.

Kamil Stoch po konkursie w Planicy :

- To jest takie samo zwycięstwo jak każde inne. Piękne i cudowne, bo ciężko na nie zapracowałem. Nie chcę jednak, by nazywano mówiono "następca Adama Małysza". Bo Adam na zawsze pozostanie w sercach polskich kibiców i ja raczej nigdy go nie zastąpię. Kolejnego Adama Małysza nie będzie, on był niepowtarzalny. Ja jestem tylko Kamil Stoch.

Za mną fantastyczny skok, fantastyczny konkurs i fantastyczne zwycięstwo w Planicy. Trwało to wszystko bardzo długo, ale skończyło się cudownie. Sporo czasu spędziłem najpierw na górze, czekając na swój skok, a potem na dole - czekając aż wylądują pozostali. Na górze musiałem cały czas utrzymywać koncentrację i przygotowanie do skoku, bo nie było wiadomo, kiedy zapali się zielone światełko. Udało się.

Stoch: Potwierdziłem, że należę do ścisłej czołówki

Kiedy siedziałem na belce nie miałem żadnych obaw. Zawodnik wie, że w końcu przyjdzie jego kolej i nie może być myśli o strachu. Poza tym, mimo wszystko, ufam też sędziom, że nie puszczą nas w niebezpiecznych warunkach.

Potem, na dole, nie było z mojej strony nerwowego oczekiwania, co zrobią inni. Myślałem, że będzie druga seria i głównie na niej się koncentrowałem. Nie wiedziałem, że tak to się skończy.

Jeśli chodzi o autografy Adama na naszych numerach startowych, to tam na górze - kto chciał - podchodził do niego i prosił o podpis. Nikomu nie odmówił.

Małysz: Przekazuję pałeczkę Kamilowi

Co mogę mu powiedzieć na koniec kariery? Po prostu: Adam, dziękuję. Dziś rano się nie ogoliłem i te wąsy jeszcze nie były dla Adama. Ale będą. W swoim czasie. Nie spodziewałem się takiego sukcesu, a ten mój taniec przed podium był spontaniczny. Nie planowałem go. Słuchając Mazurka, jak zawsze, byłem wzruszony. Może i jest coś symbolicznego w tym, że w 1995 roku na koniec kariery Jensa Weissfloga konkurs wygrał Adam. A dziś, na koniec jego kariery, na najwyższym podium stoję ja. Ale Adam jest i był niepowtarzalny.

Trochę żałuję, że ten sezon się skończył, ale może następny będzie jeszcze lepszy? Do Planicy przyjechałem bronić dziesiątego miejsca w PŚ, wygrałem i potwierdziłem że ono mi się należy. Mam nadzieję, że to będzie dla mnie koło zamachowe do pracy przed następnym sezonem. To dziesiąte miejsce traktuję jak realizację celu, a nie spełnienie marzeń. One sięgają wyżej.

W tym roku wygrałem trzy razy, każde zwycięstwo cieszyło tak samo, bo nikt nie dał mi go za darmo. Ale Zakopane, gdzie w styczniu triumfowałem po raz pierwszy w karierze, na zawsze pozostanie w moim sercu.

Ostatni konkurs Małysza, Ammann klęknął [GALERIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.